niedziela, 21 września 2014

Rozdział 10 - Birthday.

*** LEILLA POV ***
Obudziłam sie wcześnie rano. Liam jeszcze spał więc postanowiłam,że wyjdę na balkon obejrzeć wschód słońca. Wglądało to naprawdę wspaniale. Usiadłam na drewnianym krześle i okryłam sie kocem. Tu jest naprawdę cudownie, ale trochę mi smutno. Dziś są moje urodziny a ja jestem zdala od rodziny, przyjaciół, znajomych kogokolwiek. Tak jestem tu z Liam'em El i Louisem ale to nie to samo.Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Obudził mnie dotyk czyjejś dłoni na ramieniu.
- Hej słoneczko co ty tutaj robisz?- zapytał Liam.
- Obudziłam sie rano i przyszłam zobaczyć wschód słońca a potem zasęłam.- Wstałam odkładając koc i razem z Liam'em zeszliśmy do kuchni. Eleanor właśnie podawała śniadanie. Po skończonym posiłku udaliśmy się na plażę. Dzień był ciepły i słoneczny. Znaleźliśmy miejsca na leżakach i rozpakowaliśmy nasze rzeczy. Pomimo tak pięknej pogody nadal byłam smutna, ale jak zwykle tego nie pokazywałam. Przykleiłam sztuczny uśmiech i udawałam,że wszytko jest w jak najlepszym porządku.
- Co sie dzieje?- zapytała El gdy chłopaki byli już w wodzie.
- Co.. Nie nic
- Widze, że coś sie dzieje.Mało sie odzywasz,cały czas siedzisz zamyślona. O co chodzi?
- Nie, nic tylko..- wahałam sie czy podać jej prawdziwy powód mojego zmartwienia czy jednak zachować do dla siebie.- Cały czas myślę o tej nasze wczorajszej rozmowie.- skłamałam.
- Nie zadręczaj sie już tym. Naprawdę jesteś bezpieczna, a Twojemu ojcu nic nie jest. Jeśli ja tak mówię to tak jest bo ja mam zawsze racje. Pamiętaj - powiedziała El i ciepło sie do mnie uśmiechałam. Zrobiłam to samo. Oparłam głowę o leżak i patrzyłam jak Liam i Louis bawią sie w wodzie. Widok był naprawdę komiczny. Dwóch dorosłych facetów ganiających sie w wodzie. No komedia. Postanowiłam nie zadręczać sie urodzinami i cieszyć sie tą chwilą. Postanowiłyśmy iść z  El po koktajle z pobliskiej budki. Podczas gdy zamawiałyśmy nasze drinki Louis i Liam przyszli do nas.
- Hej laseczki co porabiacie.- powiedział Louis siadając na krześle przy barze.
- Będziemy tańczyć limbo. Co nie widać?- zapytała złośliwie Eleanor na co ja zaśmiałam sie.
- Ha ha ha bardzo śmieszne kochanie.- powiedział Lou odpychając sie od blatu i kręcąc sie na krześle. Liam podszedł do mnie i objął mnie od tyłu.
- Ja tam bym chętnie popatrzył jak tańczysz.- powiedział
- W innym życiu- powiedziałam złośliwie do Liama. Odebrałyśmy swoje drinki i wróciłyśmy na nasze leżaki a chłopcy poszli trochę poserfować.
Louis i Liam serfują. 
 Znów zaczęłyśmy rozmawiać z El na temat ślubu, który -jak planuje El- ma sie odbyć za miesiąc. To bardzo mało czasu ale chcemy to zrobić jak najszybciej.
- Strasznie sie boje tego ślubu. Kocham Louisa i bardzo tego chce, ale boje sie tego ponownego rozczarowania jakby sie rozmyślił.
- Nie martw sie na pewno się nie rozmyśli. Jakby nie chciał sie, z Tobą ożenić to by Ci sie nie oświadczył.
- Może masz racje- popatrzyła na swój pierścionek zaręczynowy .
- Ja zawsze mam racje.- zaśmiałam sie, a Eleanor mi zawtórowała. Dwie godziny później byliśmy już w hotelu. Okropnie sie spaliłam. Tak to jest jak sie smaruje przyśpieszaczem i nawet na chwile nie schodzi ze słońca. Tym razem zamówiliśmy obiad do apartamentu. Zanim nasze dania pojawią sie w pokoju postanowiłam , że sie wykąpe. Wzięłam szybki prysznic. Włosy związałam w warkocza, oczy lekko pomalowałam.. Założyłam biały top oraz szorty i zeszłam na dół. Chłopcy jak zwykle grali na X-boksie, a El robiła coś w kuchni. Usiadłam na kanapie i zaczęłam szturchać Liama, żeby przeszkodzić mu w grze. W końcu skutecznie mi sie to udało i Louis wygrał. Liam zaczął  mnie łaskotać. Błagałam,żeby przestała, ale on mówił, ze to kara za to, że pomogłam wygrać Louis' owi. W końcu Liam przestał, a ja wykończona walką z łaskotkami usiadłam na kanapie i oparłam sie o ramie Liasia. Chwile potem przynieśli jedzenie. Zabrałam swoja porcje kurczaka z warzywami i usiadłam na kanapie. Obok mnie usiadł Louis. Na przeciwko Liam z El. Jedliśmy ciągle rozmawiając. Oczywiście nie obeszło sie bez ubrudzenia całej kanapy przez Louisa. El ma z nim trzy światy normalnie. Po skończonym posiłku - i posprzątaniu kanapy przez Louisa- wyszliśmy z Liam'em na spacer po mieście. Szliśmy ulicami Teneryfy i podziwialiśmy tutejsze walory. Spacerując zatrzymaliśmy sie przy jednym ze straganów.
- Boże zobacz jaki świetny kapelusz.- krzyknęłam do Liama i zdjęłam kapelusz z wieszaka. Poszłam szybko między pułkami w poszukiwaniu lusterka.
- Wyglądasz prześlicznie.- powiedział chłopak i przytulił mnie od tyłu.
- Podoba Ci sie?
- Ty mi sie podobasz.
- Oj przestań. Ja pytam o kapelusz.
- We wszystkim mi sie podobasz. Nawet jakbyś założyła worek po ziemniakach.
- Słodki jesteś.- pocałowałam go w policzek, a następnie udałam sie do kasy alby zakupić kapelusz. Poszliśmy z Liamem na plażę.. Spacerowaliśmy brzegiem morza i robiliśmy zdjęcia.
Zdjęcie zrobione przez Liam'a.
 Potem Liam wziął mnie na barana i zaczął biec w stronę wody po czym rzucił sie w nią. Jak zwykle zaczęłam krzyczeć. Liam znów złapał mnie i ponownie wrzucił do wody. Wynurzyłam sie a on mnie pocałował. Wyszliśmy z wody i usiedliśmy na pisaku. Liam objął mnie ramieniem.
- Mogę Cie o coś zapytać? - zapytała bawiąc sie palcami jego ręki.
- Tak, jasne- odpowiedział spoglądając na mnie.
-Czym my w ogóle jesteśmy?
- No ludźmi a czym mamy być.- odpowiedział z uśmiechem
- Nie o to mi chodzi. - powiedziałam przewracając oczami.
- Myślę, że parą.
- Jesteśmy?
- A nie?
- Jeśli chcesz. - powiedziałam
-Chce, a ty?
- Ja też.
- No to jesteśmy parą. - powiedział i pocałował mnie. Potem znów wziął mnie na barana i zaniósł do hotelu. Postawił mnie dopiero w naszym apartamencie. Poszłam na górę i postanowiłam,że wybiorę coś na dzisiejszy wieczór, ponieważ Liam powiedział,że zabiera mnie dzisiaj w jedno szczególne miejsce. Wybrałam czarną sukienkę i poszłam sie wykąpać. Nalałam wody do wanny i zanurzyłam sie w niej. Zaczęłam wspominać wcześniejsze urodziny jeszcze z mama. Zawsze robiła mi wielki tort z masą świeczek. Urodzinowe przyjęcia też były super. Zawsze były tematyczne. Raz pamiętam ja był temat cyrkowy i tata chciał przejść po takiej specjalnej równoważni i wpadł twarzą prosto w tort. Cały następny rok sie z niego śmiałam. Ciesze sie, że jestem tu z Liam'em -moim chłopakiem- ale wolałabym tu być z nim w innych okolicznościach. Zawsze miałam pecha ale nigdy bym nie pomyślała, że coś takiego mi sie przytrafi.

*** ELEANOR POV ***
Siedzieliśmy z Louis'em w restauracji przy plaży i robiliśmy sobie zdjęcia gdy zadzwonił mój telefon.
To dzwonił Liam.
- Halo
- Hej mam wielką prośbę.
- No słucham - powiedziałam
- Pamiętasz jak wczoraj mówiłem Ci o tej imprezie urodzinowej dla Leilli?
- No tak
- I pamiętasz jak mówiłem Ci,że ma przyjechać przyjaciółka Leilli-Stacy?
- No tak.
- To mogłabyś odebrać ja z lotniska bo ja nie dam rady
- Jasne nie ma sprawy. O której?
- Za jakieś 15 min powinien wylądować jej samolot.
- Nie ma sprawy.
- Dziękuje Ci bardzo. Do zobaczenie
- Pa.- rozłączyłam sie i opowiedziała wszytko Louis'owi. Zabraliśmy nasze rzeczy i ruszyliśmy w stronę lotniska. Była 17.45. Z tego co mówił Liam to samolot ląduje o 18.00. Złapaliśmy taksówkę i pojechaliśmy na lotnisko.  Dotarliśmy na miejsce i poszliśmy do jednego ze stanowisk zapytać sie gdzie ląduje samolot z Londynu. Kobieta w średnim wieku z kręconymi rudymi włosami pokierowała nas na odpowiednie miejsce.  Równo o 18.00 samolot wylądował i po 15 min odnalazłam przyjaciółkę Leilli w tłumie. Pamiętałam ją ze zdjęć, które pokazywała mi Leilla.
Stacy.
- Hej ty musisz być Stacy prawda? - powiedziałam do dziewczyny uśmiechając sie,.
-Tak miło mi- powiedziała podając mi rękę i przyglądając mi sie.
- Eleanor również mi miło. To jest Louis.- również podała mu rękę.- Chodźmy do hotelu tam Ci wszytko wytłumaczę. W taksówce opowiedziałam jej o imprezie. Dotarliśmy do hotelu. Wiedziałam,że Liama z Leillą tam nie będzie bo o 18 miał ją zabrać na kolacje. Nawet nie wiedziała, że on jest tak romantyczny. Widać, że ona go uszczęśliwia.Usiadłyśmy na kanapie.- To może zacznę od tego dlaczego tutaj jesteś. Więc. - powiedziałam- Na pewno wiesz, ze ojciec Leilli ma problemy. Musieliśmy ją tutaj przywieść ze względów bezpieczeństwa. Nic jej tutaj nie grozi. Jest naprawdę pod wspaniałą opieką, Liam sie nią naprawdę dobrze opiekuje.
- A kim on dla niej jest?- zapytała Stacy
- Z tego co wiemy to jej chłopakiem. Ale to chyba nie oficjalne dlatego pewnie Ci nie mówiła. Wiem,że to jest dziwna sytuacja ale naprawdę jej nic nie grozi.- Stacy trochę złagodniała.Wiedziałam,że to jej nie uspokoi i będzie chciała pogadać z Leillą. To jest nieuniknione. Na rozładowanie napięcia zapytałam jak minęła jej podróż, jak długo znają sie z Leillą i inne takie pierdoły. Widać,że chyba zmieniała zdanie co do nas. Potem pokazałam jej łazienkę i sama poszłam sie szykować.

*** LEILLA POV ***
Wyszłam z wanny i otuliłam sie ręcznikiem. Wysuszyła włosy i lekko je zakręciła, Umalowałam sie i poszłam sie ubrać. W domu panowała cisz. Zeszłam na dół. Liama nie było. Dziwne. Wróciłam do pokoju. Założyłam sukienkę,, buty i zaczęłam szukać telefonu. Odnalazłam go zawalonego rzeczami w łazience, Odblokowałam go. Nie było tam ani jednej wiadomości. Nawet od Stacy. Wszystkiego najlepszego Leilla powiedziałam do siebie i westchnęłam. Zablokowałam go ponownie i schowałam do torebki. Zeszłam na dół bo usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Do apartamentu wrócił Liam z bukietem czerwonych róż. Ubrany był w czarny garnitur.
Podszedł do mnie i wręczył mi je. Były cudowne.
-A za co to?- zapytałam
- Taki mały prezent na urodziny. Wszystkiego najlepszego mała.- pocałował mnie. Odłożyłam róże do wazonu i wszyliśmy z domu. Poszliśmy do restauracji, która mieściła sie w penthousie w jednym z hoteli. Usiedliśmy przy stoliku przy samych barierkach dzięki czemu mieliśmy widok na całe miasto. Restauracja ta przystrojona była kwiatami i papierowymi lampami.Na stolikach stały wazony z ciętymi kwiatami i świeczkami.  Kelner przyniósł nam menu. Zamówiliśmy na przystawi owoce morza, na danie główne jagnięcinę, a na deser lody. Po skończonym posiłku poszliśmy na spacer po promenadzie. Było naprawdę cudownie. Mimo tego wszystkiego nawet zaczęłam sie cieszyć, że spędzam te urodziny właśnie z nim. Liam jest wszystkim tym czego potrzebuje. Kocham go.  Mimo tak krótkiego czasu naprawdę go kocham. Może to śmieszne,bo takie rzeczy dzieją sie tylko w filmach gdzie dziewczyna zostaje porwana i zakochuje sie w swoim porywaczu, ale naprawdę go kocham. I czuje, że on mnie też. Z Matt'em nigdy sie tak nie czułam. Usiedliśmy na ławce.
- Skąd wiedziałeś, że dziś mam urodziny?- zapytałam wtulają sie w jego ramie.
-Pamiętasz jak byliśmy jeszcze w Whitby i wiozłem Cie na spacer nad jezioro. To tam mi powiedziałaś.- objął mnie ramieniem.
- Dziękuje - powiedziałam i uśmiechnęłam sie w górę.- Naprawdę Ci dziękuje. Za wszytko. Za to,że jesteś.- pocałowałam go. Gdy zaczęło sie już ściemniać udaliśmy sie do clubu na plaży.Przeszliśmy przez bramki i Liam zaprowadził nas przed jakieś mosiężne drzwi. Nie wiedziałam o co chodzi. Liam oparł sie o ścianę i powiedział, żebym je otworzyła. Spełniłam jego polecenie. W środku było ciemno. Nadal nic nie rozumiałam. Liam oparł sie o framugę. Ta cała sytuacja zaczynała mnie irytować. Nagle światła w pomieszczeniu zapaliły sie co trochę mnie oślepiło. Przetarłam oczy i usłyszałam głośnie  'NAJLEPSZEGO'. Nie wierzyłam własnym oczom. W pokoju stali El, Lou, Harry, Niall, Kate Mon oraz
- STACY.!- krzyknęłam i rzuciłam sie na przyjaciółkę.
- Najlepszego kochanie.- przytuliła mnie. Następnie podeszłam do reszty. Harry otworzył szampana i rozlał go do kieliszków stojących na stole, a następnie rozdał je każdemu. Usiedliśmy na kanapach. Niedługo potem Liam i Kate przynieśli tort i podali mi go. Łzy zaczęły napływać mi do oczu. Byłam taka szczęśliwa. Pokroiłam go i podałam każdemu po kawałku
. Gdy wszyscy już zjedli tort poszłam tańczyć z Harry'm. Musze przyznać, że jest naprawdę świetnym tancerzem. Następnym, który porwał mnie do tańca był Niall. Strasznie mnie wymęczył ale podobało mi sie to, Resztami sił zatańczyłam z Louis'em. Wróciliśmy do loży. Tam wszyscy wręczyli mi prezenty. Od razu sie rozkleiłam. Wszyscy byli tacy kochani. Nikt mnie praktycznie nie zna, a traktują mnie prawie jak rodzinę. Ostatnie podeszła do mnie Stacy. Wręczyła mi prezent i powiedziała, że chce pogadać na osobności. Wyszłyśmy przed club i usiadłyśmy na piasku.
- Co to ma być?- zapytała Stacy z kamienną twarzą. Byłam zdziwiona i zdezorientowana bo jeszcze kilka chwil temu była zadowolona i roześmiana żartami Harry'ego.
- No impreza urodzinowa.
- Nie o to mi chodzi. Dobrze wiesz o co mi chodzi. - krzyczała,- W środku nocy dzwoni do mnie jakiś typ z twojego telefonu, mówi mi, że jesteście sobie na Teneryfie bo twój tata ma problemy i musiał Cie tu przywieść. Mam sie nie martwić bo jest z tobą wszytko w porządku, po czym proponuje mi przyjazd na Teneryfę na imprezę urodzinową. Gdyby nie to, że jesteś moja najlepszą przyjaciółką nigdy bym tu nie przyjechała. Wysiadam na lotnisku przychodzą po mnie jakaś laska z typem zabierają mnie do jakiegoś apartamentu i  wreszcie tam mi łaskawie mówią, że ma sie nie martwić, że ten typ co do mnie dzwonił to twój chłopak - dzięki, ze mi powiedziałaś- że wszytko jest w jak najlepszym porządku ALE musieli Cie tu wywieść. Leilla czy Ciebie już do końca porąbało. W co ty sie wpakowałaś. - nie wiedziałam co ma jej powiedzieć. Chwile milczałam po czym stwierdziłam, że wyznam jej całą prawde.
- Uspokój sie. Nic mi przecież nie jest. Naprawdę jest okey ze mną, Prawda jest taka, ze mój ojciec ma jakieś problemy a ja nie wiem jakie, Nie wiem nawet gdzie on jest, czy żyje. Liam przywiózł mnie tu, ponieważ jakiś psychopata chce mnie porwać bo myśli, ze ja wiem gdzie on jest. Oni naprawdę mi pomagają.
- To czemu nic mi nie powiedziałaś.
- Bo nie mogłam, a poza tym sie bałam, że Ci sie coś stanie, że nie daj boże i Ciebie  porwą.- przytuliła mnie. Miałyśmy już wracać go clubu gdy podeszli do nas jacyś dwaj faceci.
- Co tak piękne dziewczyny jak wy robią same przed clubem? - zapytał blondyn o niebieskich oczach.
- Właśnie wracają do środka.- powiedziała Stacy zimno. Drugi z nich o burzy kręconych włosów, na których miał założona bandamkę ze workiem nie mal mordercy przyglądał mi sie. Poprawiłam sukienkę i już miałyśmy odchodzić gdy właśnie ten facet załapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Próbowałam sie uwolnić ale na próżno. Drugi złapał Stacy.
- Myślę, że idziecie z nami- syknął mi do ucha. Zaczęłam sie szarpać ale napastnik złapał mnie wpół i przerzucił przez ramie.I zaczął biec jak najdalej od clubu. Powtórka z rozrywki. Krzyczałam ale na próżno, bo napastnik zakrył mi twarz swoją wielką dłonią. W końcu przestałam sie wyrywać bo zdałam sobie sprawę,że i tak mi to nie pomoże. Nigdzie nie widziałam Stacy. W końcu napastnik postawił mnie. Drugi z nich przybiegł zdyszany do nas. - Gdzie masz ta drugą.- zapytał chłopak z bandamką.
- Wyrwała mi sie i uciekła.
- Hemmings idioto czy tu musisz wszytko spieprzyć- krzyczał. Juz miał sie rzucić z pięściami do niego gdy przypomniał sobie o mnie.- Dobra nie ważne, dobrze, że, mamy ciebie złotko. Will na pewno sie ucieszy. A teraz nie próbuj żadnych sztuczek bo zabije cie na oczach przechodniów- odsunął swoją bluzę i pokazał mi pistolet. Przeraziłam sie. On jest jakimś psychopatą. Nie dziwie sie, ze pracuje dla Will'a. Złapał mnie za rękę i wprowadził w tłum ludzi. Szliśmy uliczkami miasta gdy nagle stanęliśmy przy jednym z domów. Chłopak nazwany wcześniej Hemmings'em otworzył samochód. Z tego co zdążyłam zauważyć na pewno nie był jego. Najzwyczajniej w świecie go ukradł. Byłam cała sparaliżowana strachem. Wiedziała, że gdy tylko spróbuje sie wyrwać zabiją mnie.
- Ash.! Spójrz.- blondyn wskazał na postacie wybiegające z uliczki. Rozpoznałam tam Niall'a. Wreszcie nadziej obudziła sie w mnie.
- Kurwa. Wsiadajcie.- i wepchnął mnie do samochodu po czym zaczął strzelać w ich stronę. Odjechaliśmy z piskiem opon. Usłyszałam jeszcze kilka strzałów. Jechaliśmy w stronę lotniska. Zaparkowaliśmy na parkingu. Jak kulturalnie. Napastnicy wyciągnęli mnie z samochodu i chłopak zwany Ash'em przerzucił mnie przez ramie i zaczęła biec. Zobaczyłam Harry'ego, Louisa,  Kate, El i  Stacy biegnących w naszą stronę. Hemmings zaczął strzelić do nich. Ash także. Stacy została ranna. El natychmiast do niej podbiegła. Łzy napłynęły mi do oczu. Własnie przed tym chciałam ją chronić nie mówiąc jej prawdy. Nawet nie wiem kiedy znaleźliśmy na lotnisku przy jednym z helikopterów. Napastnicy wrzucili mnie na pokład. Już mieli przygotowywać sie do startu gdy usłyszałam głos Harry'ego.
- Ashton Irwin- chłopak wychylił sie.
-We własnej osobie, Pozdrów Zayn'a bo ona już jest nasza.- Przyciągnął mnie przed siebie. - Przypatrz sie dobrze Styles bo następnym razem kiedy ją zobaczysz to będzie na jej pogrzebie - krzyczał napastnik. Hemmings uruchomił silnik helioterapia.Unieśliśmy sie w górę.
- Twoje niedoczekanie. - krzyknął Harry i w tej chwili strzelił w naszą stronę. Kula trafiła Ashton'a w ramie. Napastnik załapał sie za nią i przez przypadek wypychając mnie z pokładu. Próbował mnie złapać ale było już za późno bo spadłam w dół. Naszczacie odległość nie była wysoka i tylko sie lekko poturbowała. Ashton chciał skoczyć za mną ale nagle pojawił sie Niall i strzelił do niego. Harry podbiegł do mnie. Napastnicy odlecieli. Krzyczeli jeszcze, ze to nie koniec. Harry wziął mnie na ręce i wyniósł mnie z pasów startowych.
- Co ze Stacy?- zapytałam
- Nic jej nie jest. Kula ją tylko drasnęła. - uśmiechnął sie do mnie.
- Co to było?
- To były 'psy' Will'a. Jak widzisz chcieli cie porwać ale im sie to nie udało.- po chwili przybiegł Liam. Od razu rzuciłam sie na niego.
- Jak dobrze, że nic cie nie jest.- pocałował mnie.
- Musimy iść. Wracamy do Whitby- powiedział Harry.
- Co ?!. Posrało Cie chcesz tam wywrócić.- protestował Liam
- Tak. tam będzie bezpieczniejsza.- Po tych słowach bez większych protestów  udaliśmy sie do odprawy lotniskowej. Odnalazłam tam Stacy z El. Przytuliłam ją. Miała tylko lekko okaleczone ramie, a poza tym nic jej nie było. Nikt sie nie odzywał. Niedługo przed naszym lotem przyszła Monica z naszymi dokumentami. Jedyną osobą, która gadała była Kate. Ale ona chyba tak reagowała na stres. Ja byłam cały czas przytulona do ramienia Liama. Modliłam sie, żeby jak najszybciej być w domu.


_________________________________________________________
Witajcie Kochani.!
Jak zwykle spóźniona, ;( Przepraszam.
No ale nic mamy nareszcie 10. :D
Niedługo będzie koniec części pierwszej.;( Ale nie martwicie sie jeszcze więcej będzie sie działo części drugiej.;) Ta część będzie miała jeszcze około dwóch rozdziałów. Mam nadzieje,że sie Wam podoba ;> 
Jak myślicie co sie będzie działo w Whitby?, Co ze ślubem i ze Stacy? Zostanie z nimi czy odejdzie ? Piszcie jestem ciekawa waszych teorii. :)

 W poście " Bohaterowie" pojawiły sie już nowe postacie <klik>

Jak zwykle chciała podziękować za komentarze i wyświetlenia, których jest już prawie 3000 :D :D Nie macie pojęcia jak bardzo sie ciesze <3 Kocham Was <3 

Zapraszam również na bloga przyjaciółki. < klik > 

Mała prośba CZYTASZ=KOMENTUJ

Pozdrawiam Was gorąco MRS.PAYNE.

sobota, 13 września 2014

Rozdział 9 - It's easy for you to say, that I am supposed not to think about the fact that some psychopath wants to catch me.

- Pamiętnik mamy Leilli.  Nie czytałem go dokładnie, co prawda ma  kilka wyrwanych kartek i pomyślałem, że mógłbyś je znaleźć bo na 100% są gdzieś w domu.
- Jasne. Dzięki- powiedział chłopak i wyszedł. Podszedłem do szafy i wyjąłem swoje dresy w których zamierzam spać dzisiejszej nocy. Udałem sie do łazienki. Wziąłem szybki prysznic. Później postanowiłem, ze pójdę do Leilli.


*** LEILLA POV ***
Szykowałam się właśnie do spania gdy ktoś zapukał do drzwi. Podeszłam di nich i otworzyłam je. Za nimi stał Liam. Ubrany był w szare dresy. Tylko szare dresy.
- Mogę wejść?- zapytał uśmiechając sie.
-Jasne- odpowiedziałam mu uśmiechem i wpuściłam do środka. Usiadł na łózko a ja podeszłam do swojej torby. Wyjęłam z niej białą koszulkę i czarne dresy do spania.
- Odwróć sie.- nakazałam
- Dlaczego? - zapytał ze szczeniackim uśmiechem.
-Bo chciałabym sie przebrać, może dlatego.- powiedziałam z grymasem na twarzy.
-Nie mogę popatrzeć.?- poruszył znacząco brawami na co przewróciłam oczami.
- yyy. Nie.
- yyy, dlaczego?
- Bo ja tak mówię. No już odwracaj sie.- powiedziałam do Liam'a, a on niechętnie wykonał moją prośbę. Zdjęłam swoją koszulkę,a następnie założyłam drugą. Potem szybko przebrałam spodnie
-Już - powiedziałam, a Liam odwrócił sie.
-Wyglądasz tak......gorąco. - powiedział i przyciągnął mnie do siebie tak,że siedziałam na nim okrakiem. Złączył nasze usta w czułym pocałunku. Jego dłonie powędrowały na moje boki ściskając je. Swoje ręce zawiesiłam na jego szyi. Wplotłam swoje palce w jego brązowe włosy. Przygryzł moją wargę, a ja rozchyliłam lekko swoje usta. Jego język złączył sie z moim. Jest taki cudowny. Jego ręce przesunęły się w górę zdejmując moją koszulkę.
-Ktoś może wejść- powiedziałam w jego usta.
-Nikt nie wejdzie. Wszyscy śpią- mówił między pocałunkami. Przekręcił nas tak,że leżałam plecami na łóżku, a on na mnie.
Wsunął swoje dłonie pod moje spodnie zdejmując je. Nie pozostałam mu dłużna i także zdjęłam jego spodnie. Zawiesiłam swoje dłonie na jego barkach. Liam zaczął całować i ssać moją szyje pozostawiając na niej malinki. Potem zaczął całować mój dekolt, brzuch aż w końcu doszedł do gumki moich majtek. Cicho jęknęłam.Spojrzał mi w oczy, a ja tylko skinęłam głową. Wiedziałam co chce zrobić. Oblizał swoje usta i położył dłonie na moich udach pocierając je w górę i w dół. Przesunął dłonie do moich majtek. Już miał je ściągnąć gdy ktoś niespodziewanie wszedł do pokoju.
-Hej Lell, nie widziałaś może mojej... och..- to była Kate. Czy w tym domu nikt nie nauczył ich pukać? Zrobiłam sie purpurowa i szybko schowałam sie pod kołdrę. Kat uśmiechnęła się do mnie i znacząco poruszyła brwiami.- Wdzie, że przeszkadzam, no nic to przyjdę rano. Pa gołąbki.- powiedziała i wyszła z pokoju zamykając drzwi.
- Już nigdy nie wyjdę z tego pokoju.- powiedziałam do Liama. Czułam jak moja twarz płonie.- Nawet nie wiesz jak bardzo sie spaliłam.- schowałam twarz w dłoniach.Chłopak odjął je z mojej twarzy i pocałował mnie. - Co oni sobie o mnie pomyślą?
- Nie oni tylko Kate i nic sie nie stało. Ona nikomu nie powie, a to co sobie pomyśli to jej sprawa. Znam ją dość długo i wiem, że między wami nie będzie niezręcznej sytuacji ani nic.  Nie masz sie czym martwić.- powiedział brunet, a ja przytuliłam sie do niego. Ubraliśmy sie i położyliśmy do łóżka. Liam położył sie na plecach tak, że mogłam sie przytulić do jego torsu. Zaczęłam kreślić kółka na jego piersi. Czułam sie przy nim taka bezpieczna. Chciałam leżeć tak całą wieczność. Już od dawana brakowało mi bezpieczeństwa, czułości a co najważniejsze miłości. Jeśli tylko można tak nazwać naszą relacje. To jest raczej niemożliwe, ale chyba naprawdę go kocham. Znam go kilka tygodni i już go kocham.? Możliwe. Sama siebie nie rozumiem, ale tak jest. . Serce nie sługa. Czułam jak jego oddech sie wyrównuje.
-Dziękuje- szepnęłam- dziękuje za wszystko.


~ *** ~
Jesteśmy już na Teneryfie. Widok z samolotu był cudowny. Dojechaliśmy do hotelu.  Zameldowaliśmy się i udaliśmy do naszego wspólnego apartamentu.W apartamencie były dwie sypialnie nasza  oraz Louisa i Eleaonr , które znajdowały sie na pietrze. Salon z małą kuchnią znajdował sie na dole. Łazienki znajdowały sie w pokojach. Przed hotelem był piekny basen.Umówiliśmy sie z El i Lou o 20.00 przy recepcji aby udać sie na kolacje. Ja wraz z Liamem udaliśmy sie do naszej sypialni, a Tommo z Elką mieli iść na basen. Rozpakowałam walizki - tak Zayn pozwolił mi wrócić do domu i sie spakować- po czym położyłam sie na chwile spać aby wypocząć po podróży. Obudziłam sie ok.16.00. Poszłam do salonu gdzie siedział Liam. Usiadłam obok na kanapie i przyglądałam sie jak gra. Wygląda tak pięknie i łagodnie. Uwielbiam go takiego.

-Hej księżniczko już wstałaś?- zapytał sie nie odrywając sie od gry.
- Tak. W co grasz?- zapytałam.
- W FIFA'17. Chcesz zagrać ? 
- Ummm.. tak jasne.- podał mi pada i wytłumaczył jak grać. 
- Rozumiesz?
- Tak, tak jakby - powiedziałam
- Nie martw sie pomogę Cie.- i cmoknął mnie w usta.Prze następne dwie godziny graliśmy w FIFE .Nauczyłam sie w to grać. Nawet kilka razy strzeliłam gola Liam'owi. Oczywiście nie obeszło bez fochów z mojej strony i całusów przeciwminowych do Liama. Jest taki kochany. W tej chwili to sie nawet ciesze, że mnie porwali. Bo jestem sobie na Teneryfie, z moim (prawie) chłopakiem, przyjaciółką i jej narzeczonym Tak. Mogę nazwać już El przyjaciółką. Jest naprawdę cudowną osoba i bardzo mnie wspiera. Ona też nie ma lekko i podziwiam ją za to, że pomimo swoich problemów pomaga całkiem nieznanej osobie. Ma naprawdę złote serce, Louis dobrze trafił. On też jest naprawdę super. Przez cały lot zabawiał nas kawałami i opowieściami dziwnej treści jak to mówi El. Czasami rozmawia mi sie z nim lepiej niż z Liam'em czy nawet Stacy. Mogę z nim pogadać na każdy temat. Ma naprawdę ciekawy pogląd na różne sprawy. Tak samo jak ja przeżył stratę rodzica. Nie wiem jak do tego doszło bo jest naprawdę bardzo skryty. Ale pomógł mi sie uporać z niektórymi sprawami, które miały niedawno miejsce. Opowiedział mi także dużo o związku z El. Ile to on sie musiał za nią nalatać. Ale warto było. Bardzo sie nią opiekuje. Może tego nie widać ale jest bardzo opiekuńczy czasami nawet za bardzo. Jest także bardzo uczuciowy i pomimo tego, że ma dystans do siebie to bierze wszytko bardzo na poważnie i zamyka sie w sobie. Tylko przed Eleanor umie sie otworzyć. Ona działa na niego kojąco. Z tego co zdążyłam zauważyć Louis bez El nie dał by sobie rady przede wszystkim psychicznie. Strata kolejnej ważnej dla niego osoby odbiła by sie bardzo na jego psychice. Zresztą Eleanor miałaby to samo. O 18.00 poszłam sie szykować. Weszłam do łazienki. Nalałam sobie wody do wanny. Woń olejków zapachowych wypełnił całą łazienkę. Weszłam do gorącej wody i odprężyłam sie. Zaczęłam myśleć nad ostatnimi wydarzeniami. Z tego co zauważyłam Mon nie jest specjalnie zadowolona z mojej relacji z Liamem. Kate pewnie nic jej nie powiedziała ale kto to tam wie. Jest taka nieprzewidywalna. Jest blondynką ale swoją inteligencja powaliłaby każdego. Mimo tego, że nie chętnie to pokazuje. Woli zostać przy stereotypie pustej blondynki z dobrego domu. Jest bardzo odważna i poszłaby w ogień za każdym kto jest jej w jakiś sposób bliski. Czuje, że powoli sie zaprzyjaźniamy. Niekiedy mamy odmienne zdania ale łatwo z nią pójść na kompromis. Monica jest natomiast inna. Zawsze ocenia Cie z góry i jest bardzo nie ufna. Totalne przeciwieństwo dziewczyn. Czasami zastanawiam sie czy one serio są siostrami. Mon jest najstarsza natomiast El i Kat to bliźniaczki dwujajowe. Monica jest bardzo sceptycznie nastawiona do ludzi i bardzo trudno wyczytać co ona tak naprawdę o tobie sądzi.  Z tego co mi powiedziały dziewczyny to wyznaje zasadę ' Przyjaciół trzymaj blisko ale wrogów jeszcze bliżej'. Ale naprawie nie wiem o co może chodzić z Liam'em. Przecież to jego wybór. Może to jest jej jakaś niespełniona miłość. Ach nie ważne. Ważne jest to,że chyba Zayn akceptuje nasz 'związek' jeśli można tak go nazwać. Gdy spogląda na nas nie widzę już tej pogardy w jego wzroku.Jeszcze pozostaje zagadkowy Harry i Niall. Niall jest wesołą osobą i bardzo lubi być w centrum zainteresowania. Umie naprawdę świetnie grać na gitarze. Często słychać jak gra w pokoju. Wydaje sie, że chyba mnie polubił bo zawsze przy obiedzie stara sie ze mną rozmawiać. Przeważnie udaje mi sie zamienić z nim kilka zdań ponieważ on jest bardziej zajęty pożeraniem swojego jedzenia niż moją wypowiedzią. Harry jest bardzo skryty. Albo siedzi zamknięty w swoim pokoju albo go nie ma w domu. Gdy jednak uda mu sie z nami usiąść jest bardzo wyluzowany i rozrywkowy. Zawsze żartuje razem z Niallem oraz podrywa Kate. Jednak takie siedzenie z nami jest bardzo rzadkie. Po godzinie wyszłam z łazienki. Poszłam do pokoju.
Leilla i Liam na kolacji.
 Wyjęłam z torby czerwoną sukienka i założyłam ją. Umalowałam oczy cieniem i tuszem. Na usta nałożyłam błyszczyk. NA nogi włożyłam złote buty i zabrała dopasowana kopertówka. Włosy lekko pokręciłam. Z tego co zdążyłam usłyszeć El i Lou już wrócili. W sumie nie dało sie nie słyszeć wrzasków dochodzących z salonu. Widać było, że nowa FIFA przypadała im do gustu. Krzyknęłam do Liama, że łazienka wolna i udałam sie do El, która sie własnie kończyła szykować. Miała spięte włosy i lekki złoty makijaż. Na sobie miała czarną sukienkę a na to założyła złotą marynarek. Wyszłyśmy na balkon aby spokojnie porozmawiać, bo pewnie zaraz Louis by wpadł do pokoju ubierać sie i zagadałby nas na śmierć.  Usiadłyśmy na drewnianych krzesłach. Eleanor opowiedziała mi jak spędzili swój wolny czas nad basenem, jak bardzo jest szczęśliwa i o jej obawach związanych ze ślubem. Zastanowiłyśmy sie także nad wyborem sukienek dla druhen. Jaki kolor powinny mieć sukienki, jaki krój, długość itp. Postawiłyśmy na czerwone sukienki do kolana, lekko rozkloszowane, bez ramiączek. Po pół godzinie zeszłyśmy na dół gdzie siedzieli już chłopcy. Byli ubrani w garnitury. Liam wyglądał tak pięknie. Niemal nogi ugięły sie pode mną. Brunet uśmiechnął sie i podszedł do mnie.  Złapał mnie za rękę i wyszliśmy z apartamentu. Louis i Eleanor zaraz za nami. Wyglądają razem tak cudownie. Naprawdę do siebie pasują.
Louis i Eleanor na kolacji.
 Wyszliśmy z hotelu i ruszyliśmy w kierunku pobliskiej restauracji. Teneryfa nocą jest cudowna. Szliśmy przez ulice na której było mnóstwo barów, restauracji, dyskotek i wszelkich innych rozrywek turystycznych. Szyldy wszędzie mocno oświetlały drogę. Wyglądało to bajecznie. Na ulicach miasta wszędzie było pełno młodych ludzi pragnących sie zabawić i jak najwięcej skorzystać z tej przepięknej nocy. Usiedliśmy w restauracji. Była ona duża i na powietrzu zresztą jak wszystko tutaj. Mieliśmy świetny widok na miasto. Zamówiliśmy tutejsze przysmaki. Rozkoszowaliśmy się naszymi daniami i rozmawialiśmy. Czuje się z nimi tak swobodnie. Jakbym znała ich od lat. Nagle Liamowi zadzwonił telefon. Chłopak odszedł od nas i odebrał telefon. Po chwili wrócił z zdenerwowana miną.
- Co jest?- zapytał Louis
- Nic. Will znowu przegina.
- Jaki Will, o co chodzi? Czy to ma jakiś związek z tym drugim gangiem?- wtrąciłam sie. Nikt mi nie chciał odpowiedzieć. - Liam, proszę odpowiedz mi.- nadal nic. W końcu odezwała sie Eleanor.
- Dobra. Nie możemy tego dłużej przed tobą urywać. Chodzi o to, że Zayn nie jest jedyną osobą, która szuka Twojego ojca.
- Will jest szefem drugiego gangu, który za wszelką cenę też chce dopaść nie tylko twojego ojca ale i też Ciebie. Dlatego tutaj jesteśmy. Im dalej od niego tym lepiej.- powiedział Louis
- Ale po co mu ja?- zapytałam
- Tego nie wiemy. Jak narazie wpadł w szał gdy dowiedział sie, że nie ma Cie w kraju. Jego 'psy' były wczoraj u Ciebie w domu. Nic nie zginęło. Z tego co wiem Zayn już opanował całą sytuacje i jak narazie nie mamy sie czym martwić. Nikt z jego 'psów' tu nie przyjedzie.- powiedział Liam
-No dobra, ale po co mu ja?
- Tego dokładnie nie wiemy. Will myśli, że Ty wiesz gdzie jest twój ojciec i, że rzecz jasna mu o tym dobrowolnie powiesz. - wtrącił Louis
- Jego niedoczekanie.Nawet gdybym wiedziała to bym mu nie powiedziała. Musiałby to siłą ze mnie wydostać. Nie wiem gdzie on jest i to mnie okropnie martwi bo nawet nie wiem czy żyje i ..
- Na 100% procent żyje bo ani Will ani Zayn go nie znalazł. Musi się dobrze ukrywać.
- Ale dlaczego do mnie nie dzwoni, dlaczego mnie ze sobą nie zabrał.
- Możliwe, że chciał Cie chronić. Widział, że go będą szukać i dlatego zostawił Cie w domu. Myślę, ze gdyby wiedział,że Cie porwą nie zostawił by Cie samej. - powiedział Louis
- Leilla nie martw sie. Gdyby Twój ojciec nie żył już dawno  byśmy o tym wiedzieli. Jest naprawdę dobrze. Nic Ci nie grozi. Każdy tutaj jest wyszkolony, nic złego Ci sie nie stanie. - powiedział El i dotknęła mojej dłoni. - Jesteś naprawdę bezpieczna. Nikt Cie nikomu nie odda.
- Ale Zayn mówił..
- On powiedział to w nerwach. Wiem, że na pewno Cie nie odda. To, że tak powiedział nie znaczy, ze tak zrobi. On zawsze najpierw mówi potem myśli.- kontynuowała El.
- Pamiętaj, że przy mnie jesteś zawsze bezpieczna. Będę Cie chronił i nic nie ma prawa Ci sie stać.- pocałował mnie czule. Wróciliśmy do poprzedniej rozmowy. Jak zwykle udawałam, że wszytko jest super, że ich odpowiedzi mnie usatysfakcjonowały. Wcale tak nie było. Ciągle o tym myślała. Po skończonym posiłku udaliśmy sie w kierunku plaży.Całą droge sie nie odzywałam. Nadal nad tym wszystkim myślałam.
- Nie myśl już o tym. Wszystko jest w jak najlepszym porządku naprawdę.- szepnął mi do ucha Liam i pocałował w skroń. Weszliśmy na plażę.  Usiedliśmy na pisaku. Zdjęłyśmy z El nasze buty. Chłopcy odrazu porozbierali sie i wskoczyli do wody. Miałyśmy z nich niezły ubaw. Nagle podbiegli do nas wzięli nas na ręce i zaczęli biec w stronę wody. Zaczęłyśmy krzyczeć, żeby nas puścili ale było juz za późno i znaleźliśmy sie pod wodą. Na całe szczęście umiem pływać. Wynurzyłam sie z wody i zaczęłam chlapać Liama. Odpłynęliśmy jeszcze kawałek w głąb oceanu. Płynęliśmy chwile pod wodą gdy nagle pocałowałam Liama.
To było takie cudowne uczucie całować kogoś pod wodą. Chwile potem wynurzyliśmy sie na powierzchnie. Rozejrzałam sie do okoła  i zobaczyłam, że El i Lou nie ma w wodzie. Dostałam ataku paniki. Gorączkowo zaczęłam sie rozglądać. Gdy zobaczyłam ich całujących sie na brzegu odetchnęłam z ulgą. Wyszliśmy z Liasiem na ląd. Od razu dał mi swoją marynarkę i sam tez sie ubrał. Siedzieliśmy jeszcze trochę na plaży gdy poczułam sie senna poprosiłam Liama,żeby odprowadził mnie do domu.
- Weź mnie na barana, porooooooszeeee- powiedziałam ze szczenięcą miną. Liam spełnił moją prośbę i całą drogę niósł mnie do domu. Louis i Eleanor zostali na plaż. Nie wnikam po co ale oboje z Liamem domyślamy sie co będą robić. Weszliśmy do apartamentu. Od razu udałam sie do łazienki. Następnie odrazu położyłam sie spać. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

*** LIAM POV ***
-Weź mnie na barana, porooooooszeeee- powiedziała Leilla robiąc minę szczeniaczka. Westchnąłem i wiozłem ją na barana. Eleanor i Louis zostali jeszcze na plaży.
- Nie będe wnikać co oni tam będą robić- zaśmiałem sie.
- Ja tak samo. -powiedziała Leilla.- Jejku tu jest tak pięknie.Nadal nie moge uwierzyć, żę tu jestem. Szkoda tylko,żę w takich okolicznościach.- posmutniała
- Nie martw sie tym. Wszytko jest okey.
-Ale sam powiedziałeś,że ten..umm.. Will sie wściekł.
- Tak bo wyjechałaś a on nie wie gdzie. On myśli,żę tak łatwo wszytko od Ciebie wyciągnie.
- Jego niedoczekanie.! Nie rozumiem tego wszystkiego
- Nie zaprzątaj sobie tym głowy. Wszytko jest dobrze. Zayn pracuje juz nad tym jak dowiedzieć sie co chce od Ciebie Will. Może tego nie widać, ale Zaza tak łatwo Cie nie odda. A poza tym ja na to nie pozwolę. Nie ma na świecie takiej osoby, która mi Cie zabierze.
- Boże jesteś taki kochany. Dziękuje Ci za wszytko. Nie wiem co bym bez Ciebie zrobiła. Naprawdę chciałabym wiedzieć gdzie jest mój ojciec.
- Wiem to. Naprawce nie martw sie już tym. Ciesz sie naszym wyjazdem. Pomyśl sobie, że jesteśmy na takim super romantycznym wyjazdem.
- Łatwo Ci mówić, że mam nie myśleć o tym,że jakiś psychopata chce mnie dopaść.- postawiłem ją na ziemi i pocałowałem. Miałem nadzieje,żę to jak narazie jej wystarczy. Chwile potem weszliśmy do hotelu. Od razu udaliśmy sie do naszego apartamentu. Ja poszedłem coś zjeść a Leilla poszła sie wykapać. Gdy zjadłem udałem sie do pokoju. Lell już spała. Odnalazłem w jej torebce telefon i wyszedłem na balkon. Znalazłem w kontaktach numer Stacy i zadzwoniłem. Odebrała po dwóch sygnałach.
- O hej słoneczko. Dzieje sie coś,że tak późno dzwonisz?- usłyszałem w słuchawce zaspany kobiecy głos.
- Hej z tej strony Liam..umm przyjaciel Leilli- nie wiedziałem czy mogę nazwać sie jej chłopakiem. Będę musiał z nią o tym porozmawiać. - Czy rozmawiam ze Stacy?
- Tak tak.. Czemu nie dzwoni Leilla stało sie coś?- powiedziała zakłopotana.
- Nie nic sie nie stało. Chciałem tylko z tobą porozmawiać.

____________________________________________________
HEJ HEJ MISIACZKI.!!!!
Nareszcie mamy 9 ;)) ( Jak zwykle dodaje go w nocy XD)
Jak widzicie troszkę się spóźniłam z rozdziałem ale to przez brak czasu. Pracuje właśnie nad nowym wyglądem bloga.;> Rozdział mi totalnie nie wyszedł. Mam ułożone wszystko w głowie ale jak przychodzi co do czego to nie umiem tego napisać ;( Mój styl pozostawia wiele do życzenia. Od razu mówie,że rozdział jest nie czytany tylko od razu wstawiony a to dlatego, ze nie mam już trochę siły :D

Na górze możecie brać udział w ankiecie, w który dzień chcecie rozdziały.

Dziękuje także za każdy komentarz, zarówno te tutaj jak i na moim Twitterze. Miel widziane też są słowa krytyki. Dziękuje także za masę wyświetleń ( na ten moment jest ich 2485), których z dnia na dzień jest coraz więcej. Jesteście cudowni. Bardzo Was kocham <3 

Jestem także bardzo ciekawa waszych teorii na temat rozdziału.
1) Po co Will chce dopaść Leille i kim on w ogóle jest?
2) Po co dzwonił Liam do Stacy.
Także piszcie piszcie jestem ciekawa.;))

Mam także maleńką prośbę CZYTASZ = KOMENTUJ to naprawdę wiele dla mnie znaczy :* xx 

Kocham Was bardzo i pozdrawiam gorąco xx / Mrs. Payne <3 

czwartek, 4 września 2014

Rozdział 8 -I've a surprise for you.

-Jak zginęła twoja mama ?- zapytał Liam. Zamurowało mnie. Nie sądziłam, że o to właśnie spyta. Zresztą na co ja liczyłam po tak krótkiej znajomości.Ale na pewno nie tego sie spodziewałam.
-Zginęła w wypadku samochodowym- powiedziałam cicho. Czułam jak łzy znajdują sie pod moimi powiekami. Spuściłam wzrok na swoje buty, które w tamtym momencie wydały mi sie bardzo interesujące. - Jechała w deszczu przez most , zjechała na drugi pasy, z naprzeciwka jechał samochód, chciała go wyminąć i wypadła przez barierkę. Tamten samochód uciekł z miejsca wypadku nawet nie dzwoniąc po karetkę. Z tego co wiem to jakiś świadek to widział i zadzwonił po karetke. To było rok temu.- powiedziałam wycierając łzę, rąbkiem mojej kurtki. Liam podszedł do mnie i mocno mnie przytulił. Jego zapach owinął sie wokół moich nozdrzy. Pachniał tak pięknie. Jego ramiona to jedyne miejsce, w którym czyje sie naprawdę bezpieczna.
-Strasznie mi przykro.- powiedziała i przytulił mnie jeszcze mocniej.Siedzieliśmy tak dłuższą chwile gdy Liam wreszcie sie odezwał.- Jesteś naprawdę wspaniała- powiedział i odgarnął kosmyk moich włosów za ucho- Jesteś naprawdę silna. Wiem, że dasz sobie z tym wszystkim rade. Obiecuje , że wyciągnę Cie z tego.- pocałował mnie czule.- Nie wiem jak to nazwać, ale jest w Tobie coś takiego, ze nie pozwala mi o Tobie zapomnieć. Cały czas o Tobie myślę. Wiem, ze to głupie bo znamy sie... w zasadzie to my sie w ogóle nie znamy, ale jest w Tobie coś takiego co mnie do Ciebie ciągnie.
- Liam, ja... jaa..- zaczęłam powili jąkając sie.- Ja ma tak samo. Od dawna już czegoś takiego nie czułam. Na początku Cie szczerze nienawidziłam, ale gdy tylko pocałowałeś mnie pierwszy raz wiedziała, że to będzie coś innego. Coś czego potrzebuje.- Pocałowałam chłopaka. Czułam sie przy nim tak dobrze. Nawet przy Matt'cie sie tak nie czułam. Za każdym razem gdy go całowałam przez moje ciało przechodził dreszcz.- Ale nie wiem , czy w tej sytuacje cokolwiek by nam wyszło.
-Zawsze możemy spróbować. Kto nie ryzykuje ten szampana nie pije- zaśmiał sie chłopak. Uśmiechnęłam sie do niego.Przytuliłam sie do jego ramienia.
-Opowiedz mi coś o sobie- powiedziałam po chwili milczenia
-Umm okey.. No wiec tak..- zaczął chłopak - Mam dwie starsze siostry Nicolę i Ruth, Mieszkaliśmy  z rodzicami w  Wolverhampton. Potem przyjechałem na studia do Londynu, ale ich nie skończyłem bo wstąpiłem do gangu i z tego maiłem pieniądze. Teraz trochę tego żałuje ale cóż byłem młody i głupi. Rodzice do tej pory nie wiedzą.
-To nie możesz teraz na nie wrócić?- zapytałam
- Nie, teraz to już za późno. - uśmiechnął sie do mnie - No to co by Ci tu jeszcze powiedzieć. A no tak okropnie boje sie łyżek.
- Co ?! haha serio?- zapytałam z niedowierzaniem. -Serio jesteś w gangu i boisz sie łyżek.. Oh serio?
- Tak mówię całkiem poważnie.
-To jak Ty jesz zupę - zapytałam śmiejąc sie
-Nie jem zup. - zaśmiał sie chłopak. Po około pół godzinie wróciliśmy do domu. Od razu Maria nakazała nam usiąść do stołu bo zaraz poda obiad. Przy stole siedziała już Kate,Monica i El wyraźnie zadowolona. Posłałam jej pytające spojrzenie a ona wskazała na swoją dłoń na której widniał pierścionek zaręczynowy. Uśmiechnęłam sie do niej. Cieszyłam sie bardzo,że przyjęła oświadczyny Louisa. W jadali zaraz pojawił sie Zayn po czym zawołał na chwile Liama. Obok mnie usiadł Niall. Miał pełne usta pianek marshmallow
-Hej. - powiedział z pełnymi ustami.
-Hej -odpowiedziałam.
-Jak sie udał spacer. Podoba Ci sie okolica. - zapytał i odłożył swoje pianki obok bo Maria przyniosła już zupę. Postawiła na każdym miejscu talerz oprócz Liama. Chyba naprawdę boi sie tych łyżek.
-Umm.. Dobrze.. Tak bardzo ładna.
-To fajnie - powiedział chłopak i zajął sie swoim jedzeniem. Niedługo potem Maria przyniosła drugie danie. Wraz z nim do stołu zasiedli Zayn, Liam i Louis. Harry'ego nie było. Może gdzie pojechał... Zresztą nie ważne. Czym ja sie przejmuje.
-Mam dla Ciebie niespodziankę- szepnął mi do ucha Liam
- Och tak a jaka. ?
- Powiem Ci potem. Narazie zostawię Cie w niepewności. - i uśmiechnął sie do mnie. Po skończonym posiłku wyszłam razem z Eleanor na taras. Usiadłyśmy na wielkiej drewnianej huśtawce.
-No to opowiadaj.- powiedziałam podekscytowana.
- No to jak ty poszłaś z Liamem na spacer przyszedł do pokoju Louis. Podejrzewam, że celowo Liam cie zabrał. Louis zawsze lubił coś knuć z Liamem. Haha raz nawet kiedyś wyprostowali włosy Harry'emu jak spał. Biedaczek gdy sie obudził i spojrzał w lustro to sie popłakał. Ale wracając do tematu, wszedł do pokoju taki skruszony i nie pewny. Pierwsza obudziła sie Mon i jak to ona wyskoczyła odrazu z japą do niego. Dobrze że do rękoczynów nie doszło. Lou powiedział, że chce tylko ze mną porozmawiać. Zgodziłam sie. Wyszłam z nim na korytarz. Stanął przede mną, spojrzał mi w oczy i mówi,że rezygnuje z gangu. Ja otworzyłam usta ze zdumienia. Tak w głębi duszy to nie spodziewałam sie tego. Zawsze wybierał gang a teraz pierwszy raz w życiu wybrał mnie.  Wiedziałam, że szybko nie zrezygnuje z tego i że do ślubu pewnie jeszcze coś po kryjomu będzie robił ale tym razem będę go bardzo dobrze pilnować. Dziewczyny też maja mi pomóc. Oczywiście ty też będziesz w to zamieszana - uśmiechnęła sie a ja skinęłam głową- w każdym razie przyjęłam zaręczyny i oto jestem prawie mężatka- wyciągała rękę i pokazała mi pierścionek. Siedziałyśmy dość długo na huśtawce rozmawiając o ceremonii ślubnej. El chce urządzić ja jak najszybciej żeby Lou sie nie rozmyślił. Po jakiś 2 godzinach przyszli do nas Liam i Louis.
-No to dziewczęta mamy dla was niespodziankę -powiedział Liam
-Och tak a jaką. - zapytałam patrząc na Liama
- A taką,że zabieramy Was na tydzień na wyspy kanaryjskie, a dokładniej na Teneryfę..- powiedział Louis. A my pisnęłyśmy z podekscytowania
-Ale haczyk jest taki,że wylot jest za 3 dni.- dokończył Liam
- O mój boże. Nie mogę w to uwierzyć. - pisnęła podekscytowana El odrazu rzucając sie na szyje Lou.
- A co na to Zayn ?,Przecież on mnie nie puści.- powiedziałam
- On sam to zaproponował. Nie chciał mi powiedzieć czemu. Po prostu zależało mu na tym abyśmy wyjechali. Dziewczyny, Niall i Harry też lecą ale jutro i w inne jakieś miejsce. - powiedział siadając obok mnie a ja sie do niego przytuliłam. - Myślę,że to ma coś wspólnego z Willem.- spojrzałam pytająco na wszystkich. Louis odwrócił wzrok a Eleanor wyszeptała mi żebym sie nie martwiła nadal wisząc na szyji chłopaka. Popatrzyłam na Liama. Był zakłopotany. - Wyjaśnię Ci potem.To nic ważnego, ani zagrażającego tobie. - pocałował mnie w czubek nosa.
- Nie uwierzycie gdzie lecimy- powiedziała Kate która właśnie weszła na taras podekscytowana. - Dobra nie błagajcie już tak i tak Wam powiem - zaśmiała sie - Monica, ja Niall i Harry lecimy na Malediwy- powiedziała podekscytowana- Nie wiem co wstąpiło w Zayna ale podoba mi sie to.Jeszcze nigdy tam nie byłam.- powiedziała siadając obok nas na huśtawce.
-Ja z rodzicami jeździłam tam w każde wakacje. Jest naprawdę fajnie- powiedziałam do Kate, a ona spojrzała na mnie i wskazała ręką, żebym jej opowiedziała coś więcej.- Jest piękna plaża otoczona palmami i nieziemsko błękitną wodą. Na plaży często można zobaczyć małe żółwie.
- Ooo- pisnęły dziewczyny
- Na plaży jest też ogromny bar, z masą gorących barmanów i ratowników- dziewczyny zanikająco poruszyły brwiami. - Jest też tam ogromny hotel pod wodą. Mega mi sie podobał zawsze tata wykuwał nam tam pobyt. Nocą jak wychodzisz na plaże to tam jest takie coś ze sie tak naturalnie  świeci. Nawet jak zostawiasz ślady na pisaku. Poczekajcie pokaże Wam - wyciągnęłam telefon i znalazłam zdjęcie.
- O Boże jakie to jest boskie- zachwycała sie Kate. Przesunęła palcem po moim telefonie i obejrzała jeszcze kilka     zdjęć.
- To jest mega słodkie i romantyczne - powiedziała El.
- Ej wpadłam na pewien pomysł- powiedziała Monica wchodząc na taras.- Zróbmy grilla dzisiaj. Takiego pożegnalnego. Co Wy na to ?
- Jasne.!- krzyknęła Kate- Świetny pomysł. To tak El, Leilla, Lou i Li pójdą do sklepu po jakieś jedzenie, a my zajmiemy sie rozstawieniem stołów itp. Ok.?- zapytała wszyscy skinęli głowami .
Po 10 min byliśmy juz w drodze do sklepu.  Louis i Liam szli na przodzie popychając i szturchając jak małe dzieci.  W końcu dotarliśmy do supermarketu,  Kupiliśmy kiełbaski, skrzydełka z kurczaka, karczek, szłyki, składniki na sałtke grecką, przyprawy i napoje. Chłopaki wzięli jeszcze dwie zgrzewki piwa. Zapłaciliśmy za zakupy i wyszliśmy ze sklepu.
-Jak myślisz jaki kolor powinny mieć suknie druhen?- zapytała Eleanor
-Hmm- zastanowiłam sie - Nie wiem.. Może czerwone? Ładnie by sie komponowały z bielą twojej sukienki.
- Okey. A ładniej będzie jak będziecie miały jednakowe, czy jak każda inną tylko,że w danym kolorze?
-Chyba jak każda w takiej samej. Potem możemy sie przebrać..
-Tak to dobry pomysł. Ja też sie pewnie później przebiorę. Dziękuje, że mi pomagasz. Dziewczyny pewnie wymyśliłyby mi sukienki na kole albo coś w tym stylu- zaśmiała sie El.
Niall przy grillu.
-Nie ma sprawy. Na mnie możesz liczyć.- Po chwili byliśmy już w domu. Odrazu pokierowaliśmy sie do ogrodu. Stół był już ustawiony. Na środku stały świeczki i wazon z kwiatami. Niedaleko tsał grill. Poszłyśmy z El do kuchni alby przygotować jedzenie. Nastepnie zaniosłyśmy go do ogrodu. Chłopcy próbowali rozpalić grilla. Wyglądało to komicznie. Pięciu chłopaków siłujących sie z grillem. No komedia. Po 15 minutach udało im się rozpalić ogień, a my rozłożyłyśmy jedzenie. Monica rozlała do plastikowych kubków piwo i podała wszystkim. Usiedliśmy przy stole czekając na jedzenie, które właśnie grillował Niall. Liam położył ręke na moim ramieniu. Spojrzałam na Zayna ale on nie zareagował. Przysunęłam sie bliżej Liama i wtuliłam w jego bark. Każdy bawił sie świetnie. Każdy jadł, pił, tańczył, wygłupiał sie. Nawet Zayn. Gdy nie znęcał nade mną był naprawdę fajny. Nawet udało mi się zamienić z nim kilka zadań.

*** LIAM POV ***
Gdy wszyscy powoli zbierali się do swoich pokoi zawołałem na chwile Zayna do siebie. Postanowiłem, że pokaże mu ten pamietnik. Skoro my wyjeżdżamy, to niech on zajmie sie tą sprawą. Wiem, że powinienem sam swie tym zająć ale ta sprawa nie może tak długo czekać. Weszliśmy do pokoju. Zayn usiadł na łóżku, a ja podszedłem do biurka. Chwyciłem zeszyt i podałem go Zazie
- Co to jest?- zapytał. Był już lekko wstawiony, ale (mam nadzieje) kontaktował.
- Coś co może nadać sesns całej sprawie.- powiedziałem to i poczułem sie prawie jakbym pracował w policji.
- Czyli co ?
- Pamiętnik mamy Leilli.

_________________________________________
 Hello Misiaczki.!! 
Jest ósemseczka.! :D Osobiście mi sie nie podoba (ale to już standard). Jak widzicie nie mam weny i tak cudem skońvzyłam ten rozdział.

Niestety zaczęła się szkoła (nad czym bardzo ubolewam) i niedługo zacznie sie bardzo żmudna praca ;(  Postaram rozdziały dodawać regularnie ale nic nie obiecuje . Większość rozdziałów pisze na kartkach na lekcji wiec różnie to bedzie, bo niestety w domu nie mam czasu ;( 

Chciałam baaaardzo podziękować za 2080 wyświetleń ( stan : 4.09.14 godz. 19.45) 
DZIĘKUJEDZIEKUJEDZIEKUJEDZIEKUEJ <3
Jesteście Wspaniali.

Standardowo zapraszam na blog przyjaciółki o 5sos < klik >

To tyle chyba ode mnie. Powodzenia w szkole aniołki. Pozdrawiam i bardzobardzobardzo KOCHAM /Mrs.Payne <3 

P.S. Serdecznie zapraszam na mojego twitter'a < klik >