niedziela, 8 maja 2016

DZIAŁ II -REVENGE- Rozdział 13 - Eternally Alive.

Zastanawialiście sie kiedyś jak to jest stracić najbliższa ci osobę w życiu ? Kogoś kto dawał ci szczęście. Kogoś kogo kochasz całym sobą. Każda wadę i zaletę. Ja tak. Straciłam mamę, chłopaka i praktycznie ojca. Ale i tak to nie jest najgorsze uczucie. Najgorzej jest patrzeć jak komuś na własnych oczach umiera cały świat. Jak komuś nie możesz wtedy pomoc. To jest najgorsze uczucie.
*Rok później*
Minął rok od śmierci Louisa. Eleanor urodziła zdrowego chłopczyka Freddiego. Z ojcem mam znikomy kontakt. Ciągle zmienia numery telefonów i swoje miejsce zamieszkania. Od roku trzy razy musiałam uciekać przed Willem i jego gangiem. W końcu Zayn uznał ze muszę iść na kurs samoobrony żeby chociaż w małym procencie umiała sie bronic. Wiec tak oto mieszkam sobie w moim domu w Londynie razem z El i Liamem. Wróciłam także na uczelnie. Chłopcy stwierdzili ze przebywanie miedzy ludźmi dobrze mi zrobi i zmniejszy ryzyko na atak. Matt mój ex nie odstępuje mnie na krok co irytuje mnie do granic możliwości. Już nie raz słyszał (nie tylko ) żeby spadał na drzewo ale zdaje sie tym wcale nie przejmować. Jak na niego jest całkiem miły i naprawdę dobrze mi sie z nim rozmawia. Wiem ze nie wróży to nic dobrego. Jeśli w ciągu roku byłaby rozdawana nagroda na największego  pechowca świata z pewnością zajęłabym pierwsza lokatę. W domu Simon i Marnie dotrzymują mi towarzystwa jak zawsze. Zdaje sie tez ze zaprzyjaźnili sie z Eleanor. Bardzo nam pomagają. Oczywiście Simona musiałam we wszystko wtajemniczyć. Na początku sie przeraził jak każdy normalny ale bardzo nam pomaga jak na swój wiek jest naprawdę bardzo dojrzały psychicznie.

Liam jest chyba najbardziej kochana osoba na świecie. Pomijając nasze niefortunne poznanie teraz jest naprawdę super. Bardzo pomaga mi psychicznie, nie odstępuje mnie na krok, ciągle mi towarzyszy poprawiając odrazu humor. Jego uśmiech  jest najlepszym lekarstwem na wszystko.
Dziś kończy sie mój ostatni dzień kursu na samoobronę i chłopaki powiedzieli mi ze zaraz po zajęciach zabierają mnie na jakąś niespodziankową wyprawę. Znając ich to nie bardzo nam sie z czego cieszyć. Założyłam dresy czarna bokserkę i bluzę. Na nogi białe airmaxy, zabrałam jeszcze torbę sportowa telefon pożegnałam El i wyszłam. 
                                                                                                  ~*~
Była 17.00 siedziałam ze Stacy i Eleanor w pokoju bawiąc sie z Freddim i Marnie.
- Nie wiem już co ja mam z tym zrobić. - ciągnęła Stacy.- Lubie go on mnie tez ale coraz częściej zaczynają sie kręcić przy nim jakieś laski. Wiem ze wpadam w paranoje ale serio to nie jest normalne ze na ulicy każdy mnie zaczepia i pyta czy jesteśmy razem albo mówi żebym na niego uważała..- żaliła sie brunetka.
- Moim zdanie to przesadzasz. Fakt faktem on ma barwna przeszłość ale nie masz sie czym przejmować. Znam go od zawsze. -powiedziała El biorąc na ręce Freddiego.
- Sama nie wiem..- marudziła Stacy kładąc czołu na poduszce.
-Ale ja wiem.- uśmiechnęła sie El i zabrała na wpół śpiącego synka. Zaraz po niej w drzwiach pojawił sie Liam.
- Gotowa?- zapytał siadając na łózko.
- Jasne. - Zabrałam telefon i wszyliśmy. Nadal byłam w dresach ale Liam mówił ze nie muszę sie przebierać a nawet lepiej jak w nich zostanę. Trochę mnie to zdziwiło ale zrobiłam to co powiedział. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy. Dzień był pochmurny ale ciepły.
- Jak Ci minął dzień.- zapytał brunet po dłuższej ciszy.
- Spokojnie.- uśmiechnęłam sie słabo.
- A jak zajęcia. To już ostatnie tak?
- Tak tak to już ostatnie. Całkiem fajnie było. Dostaliśmy taki mini puchary - zaśmiałam się do bruneta
- To fantastycznie - wyszczerzył się Liam i posłał mi pocałunek.
-A tobie jak minął dzień ?- zapytałam już w trochę lepszym nastroju.
- Strasznie szybko. Ostatnie kilka dni przeleciało mi normalnie przez palce tyle miałem na głowie. Ale już jest wszytko okay. - Brunet złapał za moja dłoń i pocałował ja. Odprężyło mnie to trochę. Resztę drogi jak się okazało na obrzeża miasta spędziliśmy na śpiewaniu piosenek które aktualnie leciały w radiu. W końcu dojechaliśmy pod las. Zaparkowaliśmy samochód na parkingu obok starej karczmy i ruszyliśmy leśna droga. Szliśmy spacerkiem około 20 min gdzie w końcu zboczyliśmy z trasy. Kilka razy próbowałam zapytać dokąd idziemy ale chłopak nie odpowiadał. Znów zrobiłam się spięta i nerwowa. W końcu dotarliśmy na wielka polanę gdzie stali Harry i Zayn.  Zaraz za nimi przybiegł zdyszany Niall. Polana była dużą a na środku miała poustawiane pale z przywieszonymi tarczami.
- Dziś jest twój szczęśliwy dzień Miller - zaczął Zayn. Jego z całej grupki lubiłam najmniej mimo ze był moim przyrodnim bratem ( tak twierdził on i mój tata.)- Ponieważ musisz umieć się bronić a sam ten denny kurs nie wystarczy nauczymy Cie strzelać z broni. - aż pisnęłam z przerażenia. Jak ja Leilla dwie lewe ręce Miller mam strzelać z broni. Czy oni wszyscy powirowali.?! Spojrzałam błagalnie na Liama. Ten tylko spojrzał na mnie z politowaniem i ruszył w moim kierunku. Zaczęłam cofać się do tylu.
-Nie ma mowy nawet. Nie nie nie - odwróciłam się na poecie i czym pradzieje zaczęłam biec w kierunku z którego przyszłam. Jednak za daleko nie ubiegłam bo ktoś złapał mnie za ramie i przytulił do siebie.
- EJ mała spokojnie- Liam zaczął łagodnym głosem - To jest naprawdę konieczne. Sam kurs nie wystarczy a Will jest naprawdę niebezpieczny. Wiesz ze chcę dla Ciebie jak najlepiej i nie pozwoliłbym żeby cokolwiek Ci się stało.- jego uścisk był taki kojący. Zbierając się w sobie odeszłam od Liama i ruszyłam w stronę chłopaków.
-Dobra skoro już się zdecydowałaś to pokaże Ci jak trzymać bron i jak ja przeładować. Myślę ze to na początek wystarczy.- powiedział Zayn. Podszedł do mnie i wyjął mały pistolet. - Najpierw zaczniemy od przeładowania. Spójrz.Tu wkładasz środkowy albo wskazujący pale to juz jak Ci wygodnie.- wskazał male kołeczku obok raczki pistoletu.- Tu musisz przeciągnąć i jak usłyszysz takie pstrykniecie to znaczy ze się przeładowało - Przeciągnął wybrzuszenie na grzbiecie broni. - po tym masz dokładnie 5 strzałów, później musisz wymienić magazynek czyli po prostu wyjmujesz ta rączkę i wkładasz nowa. Rozumiesz?- pokiwałam tylko głową. W sumie to nic nie zrozumiałam. Kręciło mi sie w głowie od tego wszystkiego. - Dobra teraz pokaże Ci pozycję w jakiej będziesz strzelać.- Obszedł mnie i stanął tuż za moimi plecami. - Dobra rozstaw nogi. Teraz prawą albo lewą wystaw do przodu. Jest to bez różnicy po prostu wystaw ta, którą Ci wygodniej. Teraz cały swój ciężar rozłóż miedzi te dwie nogi tak jakbyś przygotowywała sie do kopnięcia kogoś tak jak na kursie. O no dobrze. Teraz złóż ręce w pieści i ustaw je tak jak byś trzymała gardę. Super, teraz w takiej pozycji wyciągnij ręce i złącz je w dłoniach.- Zayn obszedł mnie dokładnie i obejrzał mnie od stóp do głów.- Nie przekładaj ciężaru na jedną nogę gdy czujesz sie nie pewnie bo mogą to wykorzystać przeciwko Tobie. Zawsze musisz stać pewnie nawet jeśli tak nie jest.  To jest jak poker nie możesz dać po sobie poznać że masz dobre albo słabe karty rozumiesz?.
-Ta tak - odpowiedziałam niepewnie.
- Eh - westchnął chłopak.- Dobra teraz ustaw sie tak jak poprzednio.- i wrócił za mnie a ja wykonałam jego polecenie. Brunet złapał za moje złączone dłonie i włożył swoją nogę pomiędzy moje.- Spokojnie Miller nic Ci nie zrobię twój chłoptaś patrzy- zażartował spoglądając na Liama.- Musisz przestać sie bać bo tak to nawet broni nie będziesz mogła trzymać.- Przybliżył sie do mnie jeszcze bardziej, tak, że czułam jego oddech na karku.- Cii spokojnie, zaufaj mi.- Przybliżył sie jeszcze bardziej ( o ile to w ogóle to było możliwe. Boże czemu Liam na to nie reaguje). - Na miłość boską Leilla nie trzęś sie tak jak mały kurczak przecież nic Ci nie zrobię.- Odsunął sie ode mnie.
- Nie trzęsę sie przecież. - żachnęłam sie urażona. Dobra tak serio to sie trzęsłam gorzej niż kurczak ale on jest ostatnią osobą, której chce ufać.
-Dobra z Ciebie to i tak dzisiaj nic nie będzie. Payno popracuj trochę nad nią. Możecie iść.- powiedział Zayn a wszyscy zgodnie kiwnęli głowami. Razem z chłopkami (oprócz Zayna rzecz jasna) udałam sie do samochodu.
- Czooo Leilla przestraszyłaś sie Zayna gwałciciela haha- żartował z mnie Niall.
- Ha ha ha bardzo śmieszne Horan- odpowiedziałam i kopnęłam go w tyłek.
- Ej za co to ?!- Oburzył sie blondyn
- Za twarz. - Odpowiedział za mnie Harry i wszyscy wybuchnęli śmiechem.
 Podróż minęła nam szybko. Nawet nie wiem kiedy znaleźliśmy sie w domu.
- Masz ochotę na kolacje? - zapytał po cichu Liam gdy wysiadaliśmy z samochodu.
- Jasne tylko sie przebiorę. - Pocałowałam go w policzek i pobiegłam do pokoju. Tam zdecydowałam sie na szybki prysznic. Włosy lekko podkręciłam, oczy pomalowałam tuszem i udałam sie do pokoju, żeby sie ubrać. Zdecydowałam, że założę czarną koszule w białe dmuchawce a do tego białą jakby haftowaną białą spódniczkę. Na nogi założyłam białe balerinki ze złotym czubem. Jeszcze szybko spojrzałam w lustro alby obejrzeć mój dzisiejszy look. Chwyciłam jeszcze czarny płaszczyk tak na wszelki wypadek, małą torebkę, telefon i zeszłam na dół gdzie czekał już Liam. Ubrany był w zwyczajną błękitną koszule i czarne jeansy. Jak zawsze wyglądał nieziemsko. Powiedziałam tylko Margaret, że wychodzimy i ruszyliśmy do samochodu.
Restauracja była duża ale było w niej bardzo przytulnie. W wystroju przeważały barwy białe, złote i czerwone. Usiedliśmy przy stoliku obok okna. Londyn nocą wyglądał niesamowicie.
- To na co masz ochotę?- Zapytał Liam wyrywając mnie z zamyślenia.
- Hmm.. Sama nie wiem. Ty coś wybierz.- uśmiechnęłam sie do niego.
- Dobrze. Powiedział łapiąc mnie za dłoń i przesiadając sie obok mnie.- Poprosimy danie dnia. - powiedział do kelnera.- O czym tak myślisz?- zapytał po krótkiej ciszy.
- O tym ,że Londyn nocą jest naprawdę wspaniały.-powiedziałam muskając kciukiem jego dłoń.
- O a kogóż to moje piękne oczy widzą.- Odwróciliśmy sie z Liamem w tym samym momencie. Nie widziałam kto to mógł być. Gdy zobaczyłam kto to aż zaniemówiłam. Już myślałam, że to koniec fatalnego dnia jednak moja zła karma znowu powróciła i ze zdwojoną siła. Jednak świat mnie nienawidzi i postanowił postawić mnie w najgorszej sytuacji jaka tylko mogła być. Osobą stojąca tam był nie kto inny jak ....
_______________________________________________________________________
 Hejka naklejka Pysiaki.!
Wracam do Was po milionach lat nieobecności. Ale mam naprawdę dużo pomysłów na tego bloga i wreszcie postanowiłam wrócić.

Tak jak już wspominałam zmieniłam nazwę bloga na MOMENTS, także sie nie przestraszcie haha. Adres bloga zostaje narazie ten sam, żeby było wam łatwiej wszytko znaleźć.

Mam nadzieje, ze Wam sie podoba pierwszy rozdział drugiej części. :D Jak myślicie kto przyszedł do restauracji? :D
Pisze swoje typy w komentarzach i to jak wam sie podoba i czy wogóle jest sens pisać go po tak dlugiej nieobecności.

/ Wasza Mrs.Payne xoxo