piątek, 29 sierpnia 2014

Rozdział 7 - And who said that he wants to marry you ?

Pochyłe to retrospekcja. Miłego czytania xx  
Muzyka <klik >
____________________________

*** ELEANOR POV ***
Stałam na środku salonu, a przede mną  klękał Louis. Przetwarzał w głowie wszystkie za i przeciw zwlekając z odpowiedzią.

        Przyszłam na urodziny do Melodie.Nie bardzo chciałam tam być, ale to moja najlepsza przyjaciółka i w tym dniu nie mogłam jej zawieść. Ubrałam sie moją granatową, obcisłą  sukienkę, a na górę założyłam czarną, krótką, skórzana kurtkę. Podeszłam do przyjaciółki i złożyłam jej życzenia a następnie podeszłam do stołu z przekąskami. W oddali zobaczyłam mojego przyjaciela Rayana. Chciałam podejść i sie przywitać ale drogę zagrodziła mi jakaś postać. Podniosłam oczy i zobaczyłam wysokiego bruneta o niebieskich oczach. Ubrany był w jeansową kurtkę, białą koszulkę z nadrukiem Nirvany i czarne rurki. - Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia czy mam przejść jeszcze raz? - zapytał a ja wybuchnęłam śmiechem - Ty tak na serio?- zapytałam dławiąc sie śmiechem - Nie wiem na kogo to działa ale na pewno nie na mnie, a teraz przepraszam- chciałam wyminąć chłopaka ale on mi to skutecznie uniemożliwił. Przez całą imprezę musiałam go znosić......


Chodziłam bez celu po Centrum,żeby tylko zająć swój czas. Miałam jeszcze ponad 2 godziny do zajęć na uczelni. Szłam właśnie obok kawiarni gdy ktoś na mnie wpadł. - O proszę znowu sie spotykamy- powiedział chłopak. Od razu go rozpoznałam to był ten typ z imprezy u Mel. - Ugh to znowu ty.- powiedziałam zażenowana. -Chodź ze mną na kawę- powiedział chłopak. Wiedział, że muszę sie zgodzić bo nie chce, żeby za mną łaził cały dzień. Niechętnie zrobiłam to. Usiedliśmy przy stoliku i zamówiliśmy kawę. O dziwo było bardzo miło. Louis-bo tak miał na imię- był naprawdę słodki. Cały czas żartował, i wypytywał mnie o życie prywatne. Ma na prawdę ładny uśmiech. Dowiedziałam sie od niego , że ma 18 lat, czyli tyle co ja, studiuje marketing na tej samej uczelni co ja, ma dużą rodzinę i jest jedynym chłopcem w niej. Było naprawdę miło - Masz piękne oczy i usta- powiedział niespodziewanie Lou. - Dziękuje - spuściłam wzrok na swoje paznokcie - Nikt wcześniej mi tego nie powiedział, to naprawdę miłe.- Nikt?- zdziwił sie.- Kłamiesz mnie - zaśmiał sie - Nie naprawdę. Wszyscy zawsze mówili byle jaki komplement, zazwyczaj o mojej figurze, albo stroju tylko po to,żebym poszła z nimi do łóżka. Oczywiście zawsze odmawiałam. Mam dość takich frajerów.- powiedziałam. Louis zlustrował mnie wzrokiem. - Ja taki nie jestem. - uśmiechnął sie do mnie. 

Już miałam powiedzieć 'tak' ale przypomniałam sobie naszą pierwszą poważną kłótnie.

Siedziałam na kapnie u Louisa w domu. Dziś właśnie moja pół roku odkąd jesteśmy razem. Lou przyniósł wino i usiadł obok mnie.Przez te pół roku jakie jesteśmy razem zdążyłam go dobrze poznać. Louis jest naprawdę kochany, bardzo mi pomaga, wpiera mnie. Ale jest także, bardzo impulsywny i często kieruje sie emocjami. Nie znosi gdy mu sie ktoś sprzeciwia.Pomimo to wiem, że nigdy by mnie nie skrzywdził. Nagle zadzwonił jego telefon. Chłopak odebrał go i bez słowa wstał zostawiając mnie samą w salonie. Po 10 min przyszedł i stanął przede mną. - Musze iśc na akcje- wymamrotał i udał sie w kierunku drzwi. Pobiegłam za nim i zagrodziłam mu przejście. - Czy chociaż raz.. ten jeden pieprzony raz mogę ja być ważniejsza niż ten pieprzony gang.?- zapytałam przez zaciśnięte zęby. Miałam juz tego dość.- Nie wkurwiaj mnie El.- powiedział - Taka prawda Louis. Zawsze tak jest. - powiedziała.- Jesteś kutasem- powiedziałam, a pojedyncza łza spłynęła mi po policzku. - Odszczekaj to.!- powiedział - Nie. Bo chociaż ten jeden...jedyny raz chciałam być ważniejsza. Louis.... ja już tak dłużej nie mogę.- łzy zaczęły płynąć mi po policzku. - Nie rozumiesz kurwa, że kocham Cie bardzo ale muszę iść na tą pieprzoną akcje?!- warknął Lou. - Jakbyś mnie kochał to byś został.- powiedziała przez łzy.- Jak możesz tak mówić- krzyknął Louis.- Mogę.- urwałam- Bo taka jest prawda. Na naszym ślubie tez powiesz, że musisz iść na akcje i po prostu wyjdziesz. Zawsze jest coś ważniejszego niż ja.- powiedziałam szlochając.- A kto powiedział, ze chce sie z Tobą ożenić.- zaśmiał sie chłopak.- We mnie,aż sie zagotowało. Niewiele myśląc uderzyłam chłopaka.- To po co w ogóle ze mną jesteś. - Zapytałam - Jesteś kutasem Louis,- W tym momencie Louis uderzył mnie. Odsunęłam sie od niego i zakryłam twarz dłońmi. Chłopak odrazu do mnie podszedł i chciał przytulic ale skutecznie uniemożliwiałam mu to. - El..kochanie..ja..ja.. Cie bardzo przepraszam... nie chciałem tego.... to wszystko...bo..ja.. ty...- dukał chłopak.- Idz już Louis, chłopaki czekają.- powiedziałam cicho i udałam sie do kuchni. Chłopak bez słowa wyszedł. Udałam sie do sypialni i spakowałam swoje rzeczy. Na blacie w kuchni zostawiłam tylko małą karteczkę z napisem 'Żegnaj Louis.'

Było ciepła, lipcowa noc. Siedziałam z Louisem w parku nad rzeką. Księżyc i gwiazdy wesoło migotały nam nad głowami. Było tak romantycznie. Nic nie mogło popsuć nam tej chwili. A jednak... Nagle za wibrował telefon Lou. Chłopak odebrał go. Po skończonej rozmowie pocałował mnie czuli. - Musze iść na akcje- wyszeptał w moje ucho znów mnie pocałował. Tym razem nie odwzajemniłam pocałunku. Wstałam z ławki.- Obiecałeś mi coś . Znowu łamiesz obietnice. - powdzierałam. - Oj kochanie przestań. To już ostatnia akcja.- powiedział uśmiechając sie. Jak on możne uśmiechać sie w tej sytuacji. Jetem mega wkurwiona- Zawsze tak mówisz. Nigdy nie dotrzymujesz słowa.Wybieraj Louis albo ja albo gang.- powiedziałam. Chłopak wstał i pocałował mnie czule. W tym momencie byłam pewna, że wybierze mnie. Myliłam sie.-Kocham Cie bardzo- urwał- Ale naprawdę muszę iść na ta akcje. - pocałował mnie jeszcze raz i odszedł.


- Louisa... ja...ja..-dukałam- Wyjdę za ciebie -zobaczyłam ulgę na jego twarzy- ale pod warunkiem , że odejdziesz z gangu.- Ominęłam go i szybko udałam sie do drzwi wejściowych. Pchnęłam drzwi i wyszłam na zewnątrz. Poszłam w dół ulicy do pobliskiego baru. Usiadłam przy stoliku i zamówiłam kieliszek wódki. Potem drugi, trzeci, piąty, ósmy i jeszcze kilka. Około północy wróciłam do domu. Weszłam cicho do środka. Louis siedział na kapnie w pól mroku i czekał na mnie.
-Czekałem na Ciebie- powiedział spokojnie. Zajęłam miejsce na przeciwko niego.
- Dlaczego- zapytałam. 
- ja..- urwał Lou - naprawdę chcesz, żebym odszedł z gangu?- zapytał i spojrzał mi w oczy
- Tak - odpowiedziałam szeptem- Nie zniosę kolejnego rozczarowania. Albo ja albo gang. To Twoje życie, ale nie znosie kolejnej nocy martwiąc sie o Ciebie. I nie zniosę kolejnej psuje obietnicy, która i tak zaraz złamiesz. - Łzy zaczęły napływać mi do oczu.- Wiedz, że jaką kolwiek decyzje podejmiesz ja zawsze będę Cie kochać. Albo Ty albo żaden- wyszłam szybko z pokoju. Nie chciała, żeby widział jak płacze. Poszłam szybko do sypialni. Zabrałam pidżamę i  weszłam do łazienki zamykając sie od środka. Zmyłam pozostałości makijażu, umyłam włosy i przebrałam sie w ubranie. Wyszłam z łazienki i udałam sie na koniec korytarza do pokoju Leilli.  Zapukałam. Po chwili w drzwiach ukazała sie zaspana dziewczyna.
- Hej mogę dzisiaj spać u Ciebie?- zapytałam a pojedyncza łza spłynęła mi po policzku. Dziewczyna odrazu wpuściła mnie do pokoju. Usiadłam na łóżku i odrazu sie rozkleiłam. Leilla przytuliła mnie 
- I co powiedział?- zapytała
- Jeszcze nic. Dałam mu trochę czasu.- powiedziała prawie dławiąc sie łzami. Wpadłam w histerie. - Kocham go bardzo. Nie wyobrażam sobie życia bez niego, ale nie umiem żyć ze świadomością, że może nie wrócić z akcji. - wytarłam rękawem moje oczy - Nie mogę znieść tego ,że on obiecuje mi, że to 'ostatnia' akcja, a gdy tylko Zayn zadzwoni on leci na  następną i następną. Ja wiem, że on na siebie uważa i w ogóle, ale wszystko sie może darzyć.  Za każdym razem jak jest na akcji a mi dzwoni telefon prawie dostaje zawału.
-Myślę, że postąpiłaś słusznie. Ślub to poważny krok w życiu.- powiedziała Kate stojąca w drzwiach z Monicą.Dziewczyny trzymały w rekach laptopa, popcorn i inne przekąski.- Nie płacz już
- Jeśli Louis naprawdę Cię kocha- a myślę, że tak jest- to odejdzie z gangu. Nie martw się.- powiedziała Monica siadając na łóżku. - Mamy filmy na poprawę humoru.- Usiadłyśmy z dziewczynami na łóżku i włączyłyśmy ' American Pie.' Śmiałyśmy sie, wygłupiałyśmy, nawet miałam wrażenie, że Leilla i dziewczyny sie bardzo polubiły. Chociaż na chwile zapomniałam o otaczających mnie problemach.

*** LIAM POV ***
Było grubo po północy. Nie mogłem zasnąć. Przewracałem sie z boku na bok i myślałem cały czas o Leilli. Chciałem jej pomóc ale nie wiedziałem jak. Cały czas miałam przed oczami jej uśmiech, jej brązowe oczy, to w jaki sposób przygryza wargę, za każdym razem gdy mnie widzi. Myślałem o smaku jej ust. Zacząłem sie zastanawiać nad tym czy ona lubi mnie tak samo jak ja jej. W końcu całowanie nie jest żadnym zobowiązaniem, ale gdy tylko dotykam jej ust czyje sie taki inny. Od razu cieka ze mnie wszytko co złe. Ona mnie oczyszcza. Dzięki niej chce stać sie lepszym człowiekiem. Zacząłem nawet zastanawiać sie nad gangiem. Jaki sens ma zabijanie ludzi. Wiem, ze teraz nie moge odejść, zbyt dużo poświeciłem będąc w gangu. Nie mogę go teraz opuścić. Z moich rozmyślań wyrwało mnie pukanie, a nawet walenie w drzwi. Otworzyłem je a moim oczom ukazał sie Louis. Miał podpuchnięte oczy i zaczerwienione oczy. Wpuściłem go do pokoju.
- Co jest ?- zapytałem i usiedliśmy na łóżku,
- El nie przyjęła moich zaręczyn- powiedział
- To nie tak ,że nie przyjęła- zacząłem- ona.. ona.. Cie kocha to widać, ale nawet mi sie wydaje, ze postąpiła słusznie.
- Co?!- zapytał z niedowierzaniem- I Ty przeciwko mnie?
- Stary przyjaźnimy sie, ale myślę, że postąpiła słusznie. Ja na jej miejscu zrobił bym to samo. Już nie pamiętasz ile razy ją wystawiłeś bo ważniejsza była akcja. To jest jedyna kobieta która została z Toba pomimo tego wszystkiego. Wróciła do Ciebie nawet po tym jak ją uderzyłeś.
- No tu masz racje. Bardzo ją kocham i nie wyobrażam sobie życia bez niej.
- To w czym problem
- W tym ,że nie umiem zrezygnować z gangu. Za dużo mu poświeciłem.
- Myśle, że Zayn by to zrozumiał. Idz  z nim pogadaj.
- Tu nie chodzi o niego. Tylko o to, że kocham to robić. Ta adrenalina i to wszytko.. Nie wiem czy będę umiał, żyć bez tego. I do tego wy będziecie na akcjach a ja  będę bezczynnie siedział w domu.
- Wiesz, ja CI nie mogę mówić co masz robić, ale wydaje mi sie, że jeśli ją kochasz to powinieneś zrezygnować z gangu. Przecież i tak zostaniemy przyjaciółmi. Nie przestaniemy sie do Ciebie odzywać tylko dlatego, że chcesz odejść z gangu.
- Może nasz racje.. Musze to jeszcze przemyśleć.-
- Też tak myślę.- odprowadziłem go do drzwi- Bez względu na wszytko wiem, ze podejmiesz słuszną decyzje- poklepałem chłopaka po ramieniu.
- Dzięki- i wyszedł. Usiadłem na parapecie i patrzyłem na ciemną ulice. Kilka latarni oświetlało domy sąsiadów. Louis jest moim najlepszym przyjacielem i wiem, ze podejmie słuszną decyzje. On jest taki, ze nie powie w prost czego sie boi, tylko wymyśli pełno innych historii odwracając uwagę od tego co naprawdę go boli. Od razu wiedziałem ,że nie chodzi mu o adrenalinę na akcjach tylko o to , ze boi sie, że straci przyjaciół tak jak kiedyś stracił ojca. Spojrzałem na biurko. Leżał tam pamiętnik mamy Leilli.  Podeszłem do biurka. Usiadłem na krześle i zacząłem czytać. Na pierwszej stronie było napisane. ' Amelie Peters - Miller 20 października 1997 roku. Dziś jest dzień w którym urodził sie mój największy skarb. Moja mała Leilla jest na świecie. Jestem najszczęśliwszą kobieta na tej planecie.Tyle sie staraliśmy z James'em o nasz skarb. Nareszcie sie udało.' Przewróciłem kilka kartek. '17 marca 2000. Właśnie dotarliśmy na Malediwy. James świetnie sie zajmuje małą. Nie wierze , że tak szybko rosła. Jeszce niedawno zmieniałem jej pieluchy. Na początku nie byłam przekonana do tego wyjazdu, bo bałam sie, że mała źle przeżyje podróż ale udało sie bez żadnych komplikacji..'  Znów przekręciłem kilka kartek, z nadzieją, ze znajdę coś ciekawszego ' 19 maja 2007. Dziś jest pierwszy występ Leilli. Jestem tak podekscytowana. Mam nadzieje, ze James wszytko nagra. Boże jestem z niej taka dumna. Zawsze wiedziałam ,że ma talent do śpiewana, a gdy posłaliśmy ją na zajęcia z pianina i tańca wiedziałam, że osiągnie ogromny sukces. Ma dopiero 10 lat a śpiewa naprawdę świetnie. Jestem taka dumna.' Przewinąłem pamiętnik na sam koniec. Ostatni wpis był z 26 stycznia 2016. ' Nie wierze,że James mi o tym nie powiedział. Nie wiem co o tym myśleć. Skoro wiedział wcześniej dlaczego mi nie powiedział. Przecież nie przestałabym go kochać zawłaszcza, że nie byliśmy wtedy małżeństwem.' Chciałem zobaczyć co było wcześniej ale kartki  są wyrwane. Pewnie są w domu Leilli. Wiedziałem, że muszę je znaleźć, bo będą kluczowe do wyjaśnienia tej sprawy.


*** LEILLA POV***
Rano obudziłam sie pierwsza. Dziewczyny jeszcze spały. Wyjęłam z torby, którą Liam mi przyniósł szarą koszule na ramiączkach, jeansową koszule i białe spodnie. Poszłam do łazienki. Zamknęłam drzwi od środka. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam wcześniej przygotowany strój i umalowałam lekko oczy tuszem. Wróciłam do pokoju. Dziewczyny nadal spały.Kate i Monica są naprawdę świetne. Myślę, że sie polubiłyśmy  Usiadłam na parapecie i parzyłam sie w okno. W zimowe dni zawsze siedziałam tak w domu. Czasami siedziałam tak z Mattem. Co on w ogóle robi w Londynie. Po co on przyjechał.Przez to, że cały czas o nim myślę wspomnienia wracają ze zdwojoną siłą.
Tak ubrała sie Leilla.



Stałam pod drzwiami dyrektora szkoły i czekałam na Stacy. Dość długo to trwało więc postanowiłam, że pójdę po kawę. Zeszłam na dół do automatu. Kupiłam napój i udałam sie z powrotem pod gabinet dyrektora. Szłam po schodach gdy nagle ktoś na mnie wpadł. Był to  dość wysoki chłopak o niebieskich oczach i czarnych włosach. Pomógł mi wstać z ziemi i wytrzeć z bluzki kawę, którą na mnie wylał. - Patrz jak łazisz kretynie- warknęłam - Prze-prze-praszam .. Jestem Matt i jestem tu nowy.

Był zimowy piątkowy wieczór. Właśnie czekałam na Matta, z którym miałam sie dzisiaj spotkać.
Schodziłam właśnie na dół gdy usłyszałam głos mamy - Jest zimno , ubierz sie ciepło.- kobieta pojawiła sie w drzwiach podając mi kurtkę i szalik. Ubrałam je i pocałowałam kobietę w policzek. Weszłam do pokoju i także dałam tacie buziaka na pożegnanie. Wyszłam z domu. Matt już na mnie czekał w swoim samochodzie. Wsiadłam do auta i dałam chłopakowi buziaka w policzek. Po 10 min byliśmy w kinie. Kupiliśmy bilety na Titanica. Uwielbiam ten film. Po seansie Matt zabrała mnie na kolacje.Było naprawdę super. Dawno sie już tak nie czułam. Wiedziała, ze mogłam na nim polegać. Kocham go. - Leill.- odezwał sie chłopak odprowadzając mnie pod drzwi domu. - Hmm- zapytałam- Dziękuje Ci za wspaniały dzień kochanie- powiedział - Kocham Cie bardzo- i pocałował mnie czule. - JA ciebie tez kocham - pocałowałam go i weszłam do domu.

Czekałam w domu na tatę. Spodziewałam sie najgorszego. Powiedział mi tylko, ze jedzie do szpitala do mamy bo miała wypadek i mam czekać na niego w domu. Bałam sie strasznie. Matt nie odbierał ode mnie telefonów. Pokłóciliśmy sie wczoraj trochę ale wyszalałam mu milion SMS-ów co sie stało i zostawiłam drugie tyle nagrań na poczcie. Wreszcie ktoś zadzwonił domofonem. Pewnie to tata. Zbiegłam na dół. I otworzyłam drzwi. Stał w nich Matt. -Możemy pogadać- powiedział do mnie nawet sie nie witając.- Tak jasne- odpowiedziała. Weszliśmy do środka i usiedliśmy na kanapie. - Dobra zróbmy to szybko. Ostatnio nam sie nie układa to widać. Ta wczorajsza kłótnia tylko pogorszyła nasza sytuacje.  - mówił chłopak- Czy ty ze mną zrywasz?- zapytała a łzy napłynęły mi do oczu. - Tak - powiedział sucho i wyszedł z mojego salonu zostawiając mnie samą.


Z moich rozmyślań wyrwało mnie pukanie do drzwi. Krzyknęłam proszę, i drzwi sie otworzyły, a w nich ukazał sie Liam.
- Masz ochotę na spacer?- zapytał
- Jasne. - Zeskoczyłam z parapetu, chwiałam moją ramoneskę i wyszłam z pokoju zamykając drzwi. Zeszliśmy na dół i wyszliśmy na zewnątrz. Po pół godzinie dotarliśmy nad staw. Całą drogę rozmawialiśmy. Opowiadałam mu o moim dzieciństwie. O kontaktach z rodzicami i poniekąd o Matt'cie. Czułam sie przy nim naprawdę swobodnie. Usiedliśmy na mostku. Siedzieliśmy chwile w ciszy gdy Liam nagle zapytał.
- Mogę Cie o coś zapytać?- powiedział
- Umm.. tak jasne-
- Jak zginęła
 twoja mama.?

______________________________________
I jest 7 .!! :) Osobiście nie jestem z niego zadowolona.. .

Już niedługo szkoła (z czego jestem absolutnie niezadowolona) więc rozdziały będą dodawane nieregularnie, ponieważ w tym roku muszę zdać pierwszą kwalifikacje i bede musiała powtórzyć dwie klasy. Ale tym sie nie martwcie na pewno dalej będę dodawać rozdziały ;* 

Dziękuje za wyświetlenia i komentarze,których z dnia na dzień jest coraz więcej Naprawdę mnie tym motywujecie ;** 

Jeśli chodzi o nomnacje. Bardzo mi miło, ze ciągle nomnujecie mój blog, ale juz wcześniej dodawałam o tym post wieć teraz nie bede tego robic, ponieważ nominowałabym do tego te same blogi. Ale niezmiernie mi miło widzieć te nomnacje ;) :* <3  

Serdecznie zapraszam równiez na bloga mojej przyjaciółki, gdzie pojawił sie 2 rozdział  < klik >

Dziękuje i kocham Mrs.Payne <3 



czwartek, 21 sierpnia 2014

Rozdział 6 - Will u marry me ?

*** LIAM'S POV ***
Siedzę w domu cioci Eleanor i czekałem aż Leilla wyjdzie z łazienki. Trochę długo to trwa i zaczynam sie martwić. Dobra poszła tylko do łazienki ale podejrzane jest to, że Zazy też długo coś nie ma. Postanowiłem, że przejdę się jej poszukać. Szedłem korytarzem i zobaczyłem, że drzwi na taras są otwarte. Intuicja podpowiadała mi, żebym wyszedł na taras. Przeszedłem przez próg i zobaczyłem jak Zayn trzyma Leille i coś do niej krzyczy. Widać było, ze jest wkurwiony. Dłużej nie myśląc podbiegłem do nich i oswobodziłem Leille z uścisku Malika. Dziewczyna podała na kolana i zakryła twarz dłońmi. Wyprowadziłem nadal wściekłego Zayna z ogrodu..
-Co ty do cholery robisz?- zapytałem ze złością
-Nic kurwa.- odpowiedział- Pokazuje kto tu rządzi. Nikt mi sie nie będzie stawiała rozumiesz kurwa.
- Ale wiesz, ze takim zastraszaniem nic nie wskórasz. A tylko możesz..
- Gówno mnie obchodzi twoje zdanie.! Ja rządzę tym gangiem i będę robił co mi sie tylko podoba.- podepchnął moją rękę, która spoczywała na  jego ramieniu i odszedł. Wróciłem do ogrodu. Leilla nadal siedziała w tej samej pozycji. Podeszedłem do niej i przytuliłem ją mocno. Wtuliła się we mnie jak małe dziecko i zaczęła płakać. Wiedziałem, że muszę jej pomóc.Wziąłem ją na ręce i zaniosłem na górę do sypialni. Nie chciałem,żeby tam siedziała. Zaraz ktoś by przyszedł i wypytywał co się stało. Chciałem tego uniknąć. Położyłem ją na łóżku. Nadal płakała. Serce mi pęka gdy widzę jak cierpi. Chwyciłem za klamkę chcąc opuścić pomieszczenie gdy nagle usłyszałem cichy szept.
- Proszę zostań.- powiedziała. Wróciłem kładąc sie obok niej. Wtuliła sie w mój tors.
-Nie zostawiaj mnie proszę. Mm..am....Mam tylko Ciebie.-łkała.-Potrzebuje Cie jak nikogo innego.-powiedziała ledwie słyszalnym szeptem. Pocałowałem ja w czubek głowy.
-Nie pozwolę Cie skrzywdzić. Nigdy i nikomu. Choćbym miał za to oddać swoje życie. -powiedziałem a ona  spojrzała na mnie swoimi zapłakanymi tęczówkami.
-Liam ale..
- Nigdy, nikomu rozumiesz.  - przerwałem jej i pocałowałem czule. Nagle ktoś zapukał drzwi. Leilla oderwała sie ode mnie i usiadła na łóżku podciągając kolana pod brodę. Powiedziałem proszę i drzwi sie otworzyły. Stali w nich Lou i Eleanor. El odrazu podeszła do Leilli i widząc w jakim jest stanie odrazu ją przytuliła. Leilla odrazu sie rozpłakała. Spojrzałem na Lou, a on wskazał na drzwi. Po chwili staliśmy już za drzwiami.
-O co chodzi ?- zapytał Louis
- Nie mam pojęcia.- przeczesałem ręką włosy- Znalazłem Leille jak Zayn sie na niej wyżywał. W każdym razie był mocno wkurwiony.
- Może z nim pogadam- zaproponował Tommo
- To nic nie da. Już próbowałem.
- To ty a nie ja.- powiedział z triumfalnym uśmieszkiem Louis.
- Możesz spróbować. Tylko błagam Cie nie pogorsz tej całej sytuacji
- Jasne stary. Wiesz, że na mnie zawsze możesz liczyć. A gadałeś z nią już czy Zaza był pierwszy?
- Niestety on był pierwszy.
-To nie dobrze. Będziesz musiał jej to jakoś wszytko sensownie wyjaśnić.- powiedział brunet. W tej samej chwili Eleanor wyszła z pokoju zamykając za sobą drzwi. Podeszła do nas i przytuliła sie do Lou.
-A co wyjaśnić?- zapytała Elka.
- Całą tą chorą sytuacje.- powiedział chłopak.
- Własnie z  nią rozmawiałam i jest nieciekawie. Zayn powiedział jej, po co tu jest i że odda ją Will'owi jak tylko odnajdzie jej ojca. Jest załamana. - powiedziała dziewczyna - Teraz potrzebuje dużo wsparcia. Liam nie wiesz czy ona ma jakiś krewnych, znajomych, kogokolwiek?
- Z tego co wiem nie maa...... a nie ma przyjaciółkę Stacy czy jakoś tak , a co ? -zapytałem
- Może by sie z nią skontaktowała jakoś. Pogadam z nią jak wstanie.A i nie rozmawiajcie na jej temat z Zaynem. - Razem z Lou i El zszedłem na dól do salonu. Usiedliśmy razem ze wszystkimi na kanapie. Było tak jak za dawnych lat. Jeszcze przed gangiem. Wszyscy sie śmiali, wygłupiali. Nawet Zayn był taki jak zawsze. Oczywiście Louis wydurniał sie najbardziej. Nie wiem jak ta Elka z nim wytrzymuje. Ale ciesze sie, że są razem. Lou bardzo sie przy niej zmienił. Wydoroślał. Kiedyś  był takim typowym bad boy'em. Imprezy, wódka, dziewczyny na jedną noc. Ale to sie zmieniło gdy poznał Eleanor. Stał sie takim typowym romantykiem. Kupował jej kwiaty bez okazji, zabierał na romantyczne spacery. Oczywiście nie odrazu sie taki stał, ale El miała duży wpływ na jego zachowanie. Właśnie dlatego ciesze sie, że są razem. Widać, że sie kochają. Chciałbym, żeby kiedyś ktoś tak patrzył na mnie jak oni patrzą na siebie.

*** LEILLA'S POV ***
Obudził mnie głośny huk dochodzący z dołu. Przetarłam oczy ręką i leniwi przeciągnęłam sie na łóżku. Nadał byłam w  mojej czarnej ramonesce. Zdjęłam ją z siebie i położyłam na łóżku. Zaczęłam myśleć nad tym co sie wczoraj stało. Jaki drugi gang. Czemu akurat mnie chcą oddać. Gdzie jest  mój ojciec i co sie z nim stało. Co on takiego zrobił, że Zayn chce go znaleźć. Gdyby chodziło tak naprawdę o pieniądze to by już dawno je dostał. Tysiące pytań bez odpowiedzi chodziły mi po głowie. W końcu mój brzuch dał o sobie znać. Postanowiłam, że zejdę na dół. Schowałam telefon do kieszeni spodni i udałam sie w kierunku salonu. Miałam nadzieje, że nikogo tam nie będzie. W salonie siedziała Eleanor z laptopem na kolanach.
-Hej- powiedziałam. Dziewczyna odwróciła sie i obdarzyła mnie uśmiechem. Uśmiechnęłam sie słabo.
-Hej kochanie siadaj. Chcesz coś do jedzenia.?- zapytała z troską.  Usiadłam obok niej na kanapie i podciągnęłam kolana pod brodę. Maria słysząc naszą rozmowę odrazu przyszła do salonu i zapytała co chce na śniadanie. Powiedziałam , że nic ale ona się uparła, że coś mi przyniesie. Zaczęłam przyglądać się temu co robi Eleanor. Dziewczyna przeglądała strony internetowe z ubraniami. Od razu przypomniało mi sie jak zawsze to robiłam ze Stacy. Właśnie Stacy. Na pewno sie o mnie martwi. Musze się z nią jakoś skontaktować. Tylko jak.?
Stacy i Leilla.
- Masz jakiś krewnych, albo znajomych do których mogłabyś zadzwonić?.- zapytała brunetka. Od razu zaczęłam sie śmiać. Dziewczyna posłała mi pytające spojrzenie.
-Nic nic, tylko właśnie o tym samym myślałam. - zaśmiałam sie znowu
-Czyżby telepatia?- zaśmiała sie Eleanor. Naprawdę świetna jest. Ona jako nieliczna z domu pomaga mi.
-Najwidoczniej.Ale tak mam przyjaciółkę Stacy. Na pewno sie martwi. Odkąd jestem ymmm porwana napisałam jej tylko jednego sms'a. Bardzo mi zależy na skontaktowaniu sie z nią.
-Rozumiem. Ja na jej miejscu zwariowałabym gdyby moja przyjaciółka sie do mnie przez tak długi czas nie odzywała. Tylko co jej powiesz, bo przecież nie możesz jej powiedzieć ' hej jestem w Whitby, jestem porwana przez jakiegoś psychopatę ale nie martw sie dobrze mnie tu traktują' - El spojrzała na mnie i obie zaczęłyśmy się śmiać. Jest naprawdę świetna. Czuje, że mogłabym sie z nią zaprzyjaźnić.-To było by bez sensu, a na dodatek gdyby Zayn sie dowiedział pozabijał by nas wszystkich.
-No też prasada. To co miałabym jej powiedzieć.- zapytałam brunetki.
-Nie wiem, może powiedz, że wyjechałaś do babci albo jakiejś dalekiej cioci do Whitby albo coś takiego.
-No dobra- zgodziłam sie. Wyjęłam telefon z kieszeni i wykręciłam numer Stacy. Odebrała po dwóch sygnałach.
-Nareszcie.! Czemu tak długo sie nie odzywałaś- usłyszanym głos Stacy w słuchawce.-Martwię sie o Ciebie. Na uczelni też sie ciągle pytają kiedy wrócisz.
-Jestem u  mojej..-urwałam na chwile- cioci w Whitby. Nie musisz sie martwic. Mamy z tatą chwilowe problemy, to nic poważnego i dlatego musieliśmy wyjechać. A na uczelni powiedz, ze biorę urlop dziekański i do końca tego roku studenckiego na pewno nie wrócę..
-Ale jak to?- przerwała mi Stacy- do Londynu też nie wrócisz?
- Do Londynu wrócę, ale stracę dużo materiału i nie zdążę tego nadrobić.- Nie nawiedziłam kłamać Stacy. Wiedziałam, że to jej nie zadowoli i będzie nadal drążyć temat. El uważnie przysłuchiwała sie rozmowie i była odrazu podrzucić mi jakieś kolejne kłamstwo tylko żeby uspokoić Stacy. Wiedziałam, ze robi to żeby mi pomóc.
-Mam nadzieje, że wrócisz.Kiedy będziemy mogły sie spotkać?- zapytała.-Niedługo są twoje urodziny. Wrócisz do tego czasu do Londynu?
-Nie mam pojęcia. Ale nie martw sie na ten dzień coś wykombinuje. A teraz mów co u Ciebie?- chciałam jak najszybciej zmienić temat.
-Wszytko okey. Ostatnio zaczęłam spotykać się z Nathanem. Tym z 3 roku jest naprawdę  uroczy. Zabrał mnie ostatnio nawet do Birmingham do swojej rodziny..- Eleanor widząc, że opanowałam sytuacje powróciła do swojej przedniej czynności.-a potem powiedział mi, że jeszcze nigdy nie spotkał tak wspaniałej dziewczyny jak ja- kontynuowała Stacy.
- A tak w ogóle to jak  on wygląda bo ja to go nie kojarzę.-powiedziała
-Czekaj wyśle Ci zdjęcie.
-Ok- spojrzałam na zdjęcie.- Ładny - powiedziała.
Nathan
- No ooo mega przystojny jest, a tak w ogóle to masz jeszcze kontakt z Mattem?
-Nie. Od dawna nie mam. A czemu pytasz?
-Bo spotkałam go ostatnio na uczelni własnie i pytał o ciebie.
-A co on tam robił?
-Podobno wrócił na stałe do Londynu.- Co? Jak to Matt wrócił. to nie możliwe..
-Wiesz co Stacy muszę już kończyć, Odezwę sie niebawem pa- i rozłączyłam sie nie czekając na odpowiedź przyjaciółki. Odłożyłam telefon i schowałam twarz w dłoniach. El odrazu do mnie podeszła
-Ej co sie dzieje mała- zapytała z troską.
-Nic.. nic takiego.. bo mój były chłopak podobno wrócił do Londynu a ja jakoś nie chce mieć z nim nic wspólnego- powiedziała. Nie mogłam w to uwierzyć,  że on wrócił. W tej chwili nawet cieszyłam sie, ze tutaj jestem.
-Nie przejmuj sie tak przecież nie przyjedzie z Tobą do Whitby.- zaśmiała sie brunetka. Oby miała racje.Ale niby skąd on będzie wiedział gdzie jestem. Stacy mu nie powie. Nie powie prawda? Ufam jej.Jestem pewna, że jej nie powie.  W tej samej chwili zadzwonił telefon El. Dziewczyna wyszła z pokoju. Po 10 min wróciła, a następnie udała sie do kuchni.
-Maria Liama i Louisa nie będzie na obiedzie. Przyjadą na kolacje.- powiedziała Eleanor
-Nie mogli Ci wcześniej powiedzieć. Ja tyle jedzenia nagotowałam.
-Nie martw sie Niall na pewno to wszytko zje.- dziewczyna uśmiechnęła sie i wróciła do mnie. Siedziałyśmy chwile w ciszy. Postanowiłam sie do niej odezwać.
- Od jak dawna sie znacie z Louisem?.- to było pierwsze pytanie jakie przyszło mi do głowy.
-Hmm.- zamyśliła sie El.- Od jakiś 4 lat, ale razem jesteśmy od 3. Poznałam go przypadkiem na urodzinach koleżanki. Lou wtedy był takim typowym bad boy'em. Wiesz zarywał do każdej dziewczyny, palił, pił, ostro imprezował. W końcu na tych urodzinach podszedł do mnie i próbował mnie podrywać. haha do dziś pamiętam jego słowa "Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia czy mam przejść jeszcze raz."- zaczęłyśmy sie śmiać.
-Naprawdę tak do Ciebie powiedział? Przecież to jest najbardziej oklepany tekst na świecie. Nikt o zdrowych zmysłach by ta no nie poleciał.
- haha wiem. Oczywiście odrazu go spławiła. Ale on nie dawał za wygrana i całą imprezę musiałam sie z nim użerać. Kilka dni po imprezie spotkałam go przypadkiem w Centrum. On oczywiście do mnie podszedł i prawie błagał, żebym poszła z nim na kawę. Wiedziałam, że nie da mi spokoju a miałam jeszcze kilka spraw do załatwienie i nie chciałam, żeby cały czas mi towarzyszył. No i poszliśmy na ta kawę. Powiem Ci, że wtedy sie bardzo zdziwiłam bo okazał sie naprawdę słodki. Potem wymieniliśmy sie numerami. Jakiś czas później znowu sie odezwał i tak zaczęliśmy sie spotykać. Oczywiście denerwowała mnie w nim mnóstwo rzeczy,np to, że zawsze sie spóźniał na nasze spotkania, często sie wkurzał i nie znosił jak miałam inne zdani niż on. Z czasem on sie zmienił i ja. On sie zrobił taki słodki i romantyczny, wiesz kwiaty bez okazji, długie spacery, nocne rozmowy i te sprawy. Jest  uroczy. Nie wyobrażam sobie życia bez niego. Nigdy nie darowałabym sobie jakby mu sie coś stało.  Naprawdę.

*** LIAM'S POV ***
Jechaliśmy z Louisem do Londynu. Droga minęła nam szybko. Cały śmialiśmy sie i wygłupialiśmy. Najpierw pojechaliśmy do domu Leilli poszukać nowych informacji. Przeszukując pokoje w domu Millera natknąłem sie na pamiętnik matki Leilli. Postanowiłem,że go zabiorę ale nie pokaże narazie Zaynowi. Zabrałem także kilka ubrań i kosmetyków dla dziewczyny. Następnie pojechaliśmy do domu Zazy obgadać wszystkie kwestie dotyczące dalszej części planu. Potem pojechałem z Louisem do centrum wybrać pierścionek dla Eleanor. Dziś mija 3 lata odkąd są razem i wreszcie Lou postanowił sie jej oświadczyć. Okropnie sie ciesze. Wreszcie jakaś poważna decyzja w jego życiu. Weszliśmy do sklepu i udaliśmy sie do sklepu Harry'ego Winston'a. Po jakiś 3 godzinach wyszliśmy ze sklepu. Myślałem, że to dziewczyny spędzają dużo czasu w jednym sklepie. Myliłem sie. Widać było, że Louisowi zależy na Elce bo naprawdę starał sie wybrać piękny pierścionek. I udało mu sie. Jak będę planował swoje zaręczyny  zabiorę go  ze sobą i pomoże mi wybrać pierścionek. Później pojechaliśmy po odbiór kwiatów. Około godziny 16.30 wyruszyliśmy do Whitby. 
-Tak sie ciesze Tommo,że nareszcie sie jej oświadczysz!- powiedziałem z entuzjazmem. 
- Ja tak samo. Ciesze sie na to zdecydowałem. Powiem Ci stary,że nie umiałbym bez niej żyć. Gdyby nie ona to już dawno bym sie zapił albo zaćpał. Pewnie teraz wąchałbym kwiatki od spodu. - zaśmialiśmy sie jednocześnie.
- Nie no nie pozwoliłbym Ci na to. Zaprowadziłbym Cie na odwyk. 
- No to pewnie teraz siedziałbym w psychiatryku. -znowu sie zaśmialiśmy. Resztę drogi spędziliśmy na rozmowie o niespodziance dla Eleanor.

*** LEILLA'S POV ***
Było już po 20. Liama i Louisa jak nie było tak nie mam. Mieli przyjechać na kolacje a nadal ich nie ma. Obie z Eleanor siedziałyśmy jak na szpilkach. El opowiedziała mi o gangu wiec coraz bardziej sie martwiłam. W końcu przyjechali. Weszli do domu i odrazu udali sie na górę totalnie nas olewając. Po pięciu minutach Liam zszedł do salonu powiedział coś do Nialla i wyszedł na zewnątrz. Blondyn udał sie na górę. Eleanor siedziała jak osłupiała. Nie wierzyła w to, że Louis olał. I to jeszcze w ich 3 rocznice. Myślałam, że El zaraz przejdzie załamie nerwowe. Widać było, że chłopak  nigdy tak nie robił.  Usiadłam obok brunetki. Kate i Monica  odrazu poszły na górę z minami zabójcy. Harry i Zayn cały czas przyglądali sie tej sytuacji. Z ich perspektywy pewnie wyglądało to zabawnie, ale nas to w ogóle nie bawiło. Dziwnie sie czułam w obecności Zayna ale nie będę przed nim uciekać. Pokaże mu, że sie go nie boje i ,że nie pozwolę sobie na takie tratowanie. Nie poddam sie bez walki.
-Eleanor kochanie.- usłyszałyśmy zza pleców. Obie odwróciłyśmy sie niemal jednocześnie. Na schodach stał Louis z koszem pełnym pięknych czerwonych róż. Za nim stał Niall z gitarą. Spojrzałam na dziewczynę. Miała łzy w oczach. - Z okazji naszej 3 rocznicy mam dla Ciebie prezent. Dziękuje Ci, że wytrzymałaś ze mną tyle czasu. -Niall zaczął grać na gitarze a Lou zaczął śpiewać < muzyka  >.
- You'll never love yourself half as much as I love you.- śpiewał Louis. Gdy skończył podszedł do El i podał jej kosz. Dziewczyna rzuciła mu sie na szyje. -A to jeszcze nie koniec niespodzianek.- powiedział chłopak
- Nie ?- zapytała El.
- Nie.- odpowiedział. Louis uklęk przed dziewczyną i wyciągnął granatowe małe kwadratowe pudełeczko.
- Eleanor Calder czy wyjdziesz za mnie?- Louis otworzył pudełko a naszym oczom ukazał sie piękny pierścionek zaręczynowy.

__________________________
Heeej Aniołki <3
Tak jak obiecałam Wam 6 i jeeeest ;D Enjoy..
Dziękuję jeszcze raz za nominacje <3
Dziękuje także za wyświetlenia, których jest prawie 1250 <33333 Nawet nie zdajecie sobie sprawy jaka to jest dla mnie motywacja. Za komentarze także dziękuje bo dzięki nim mogę zmieniać tego bloga na lepsze ;*

Zapraszam także tutaj : http://close-as-strangers-fanfic.blogspot.com/

 Pozdrawiam i bardzo kocham xx / Mrs. Payne <3

P.S.Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach zostawcie swój  user twittera, albo jakiś inny kontakt z Wami :) :*

The Versatile Blogger Award

The Versatile Blogger Award 

Zostałam nominowana przez Roxana Horan  z bloga http://crazy-life-one-direction.blogspot.com/  Za co bardzo ale to bardzo Dziękuję :* Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy  :* <3 






A teraz 7 faktów o mnie.:D :
1. Mam na imię Agnieszka
2. Mam 17 lat
3. Niedługo zaczynam 2 klasę  technikum o profilu Technik Obsługi Turystycznej.
4. Mam 3 koty i psa, które bardzo kocham.
5. Czasami zamykam koty w pokoju zmuszając je do spędzenia ze mną czasu.
6. Kocham One Direction i za to jacy są.
7. Kocham 5 Seconds of Summer   całą ich twórczość, oraz to jakimi są ludźmi.


A teraz blogi, które nominuje:
1. http://right-now-one-direction.blogspot.com/
2.http://ukojenie-fanfiction.blogspot.com/
3. http://close-as-strangers-fanfic.blogspot.com/
4. http://clockworklove.blogspot.com/


Co osoby nominowane mają zrobić?
Podziękować osobie, która Cie nominowała,
Wstawić nagrodę,
Wypisać siedem faktów dotyczących siebie,
Nominować inne blogi.
Jeszcze raz dziękuję za nominację ;*

_________________________
Króciutka wiadomość ode mnie :)
6 rozdział ukaże sie dziś w godzinach miedzi 21 a 22 :)
Dziękuje bardzo za wyświetlenia których jest juz 1187 :*** Dziękuję także za komentarze <3 Bardzo mi to pomaga. ;>
Jeszce raz dziękuję bardzo za nominacje <3
KOCHAM WAS I POZDRAWIAM xx / Mrs. Payne 

czwartek, 14 sierpnia 2014

Rozdział 5- You're a screwed up mess.

Jechaliśmy kilka godzin. Nadal nie wiedziałam dokąd Niall mnie zabiera, ani gdzie jest Liam. Zaczynałam się martwić. Po mimo tak, krótkiego czasu czułam, że Liam chce mi pomóc. Myślałam także o ojcu i o tym gdzie teraz jest, czy żyje i dlaczego się do mnie tak długo nie odzywa.  Zawsze gdy wyjeżdżał dzwonił co najmniej dwa razy dziennie. A teraz nic. Z mojej zadumy wyrwał mnie dźwięk telefonu Nialla. Zaczęłam przysłuchiwać się rozmowie.
- Tak jest ze mną... nie martw się... za jakieś dwie godziny...nic nie zauważyłem...dobra jesteśmy w kontakcie narazie. - Blondyn odłożył swój telefon i powrócił do poprzedniej czynności. Skorzystałam z okazji i zadałam kilka pytań chłopakowi. Jednak tam nie podjął próby odpowiedzenia na nie. Po jeszcze jednej nie udanej próbie dowiedzenia się czego kolwiek od Nialla powróciłam do patrzenia w okno. Co jakiś czas chowałam za ucho kosmyki włosów, które wysuwały się spod gumki, która spięłam włosy. Po jakiś 2 godzinach dotarliśmy do posiadłości w zupełnie mi nie znanym miejscu. Wysiadłam z samochodu i razem z Niallem udałam się do drzwi głównych domu. Piękny biały dom z ogromnymi oknami nie zrobił na mnie większego wrażenia, gdyż dosyć często przebywałam w takich luksusach, ponieważ mój ojciec był miliarderem. Jednakże dom był naprawdę piękny. Na balkonach wisiały doniczki z pięknymi czerwonymi kwiatami, w oknach wisiały kolorowe firanki. Na dużych białych drzwiach wisiała czarna kołatka. Chłopak poruszył nią energicznie wydając przy tym głośny dźwięk. Dookoła domu widniał duży zielony ogród. Za nim zdążyłam mu się dokładniej przyjrzeć drzwi otworzyła nam pulchna niska kobieta ubrana w morelowy fartuch.
-No jesteście nareszcie. - powiedziała kobieta - obiad już, gotowy. od razu siadajcie do stołu- nakazała. Weszłam do mieszkania. Przedpokój obity był w brązowa boazerią. Niczym nie przykuł mojej uwagi. Czułam się z tym trochę głupio ale cóż poradzę, że zostałam wychowana na rozpuszczona panienkę z dobrego domu, która zawsze miała to co chciałam. Tak przynajmniej twierdzili ludzie, którzy mnie nie znali..  Ruszyłam do jadalni podążając za Niallem. Weszłam do dużego pomieszczenia pomalowanego jasną żółtą farbą. Na środku leżał duży biały, puchaty dywan, a na nim stał mosiężny stół  z ciemnego drewna. Spokojnie zmieściłaby się przy nim cała armia. Stół był zastawiony. Siedziały przy nim 3 dziewczyny -dwie brunetki i blondynka, oraz 2 chłopaków. Jednego z nich odrazu z nich rozpoznałam. Był to Zayn. Ten sam przed, którym miał mnie chronić Liam. Siedział tam i gapił się na mnie jak na  kawałek mięsa, a ja miałam tak po prostu usiąść obok niego. Drugi chłopak o zielonych oczach i z burza loków na głowie zabawiał blondynkę siedząca obok niego. Nawet nie zauważył naszego przyjścia. Niall pociągnął mnie za rękę i razem usiedliśmy przy stole. Dopiero wtedy współbiesiadnicy zauważyli nasze przybycie. Brunetka o dużych czekoladowych oczach gdy tylko nas zauważyła przyjrzała mi sie bacznie po czym uśmiechnęła.
- Jestem Monica - powiedziała i podała mi rękę
-Leilla- odpowiedziałam
- Jesteś z Niallem- spojrzała na nas pytająco. Niall gdy usłyszał to pytanie opluł sie sokiem, który właśnie zaczął pić i szybko spojrzał na Zayna, ale ten nie zwracał już na nas uwagi. Odpalał własnie swoje marlboro.
-Nie nie jesteśmy razem. Przestań mnie w końcu swatać z każdą napotkana dziewczyna i zajmij sie wreszcie swoim życiem.- powiedział przez zaciśnięte zęby Niall.
-Oj nie denerwuj się już tak, złość piękności szkodzi. Swoją drogą mógłbyś znaleźć sobie jakąś dziewczynę, która ustawiłaby Cie do pionu.- powiedziała Monica.- Na przykład taka Kate. Pasowalibyście do siebie.- Dziewczyna o blond włosach słysząc swoje imię oderwała sie od rozmowy z chłopakiem obok i zwróciła w nasza stronę.
-Co znowu ja?- zapytała z niezadowoleniem.
-Gówno- odpowiedziała Monica- Po prostu mowie, że pasowalibyście do siebie z Niallem.
-Bożeee.... a Ty znowu swoje. Daj mu wreszcie święty spokój Mon. Jak będzie chciał to sobie znajdzie dziewczynę- powiedziała Kate po czym wróciła do rozmowy z chłopakiem siedzącym obok niej. Monica nadal próbowała namówić Nialla do zazielenienia sobie dziewczyny, ale ten uparcie twierdził, że narazie nie szuka dziewczyny. Ja siedziałam cicho i obserwowała osoby siedzące przy stole. Moją uwage przykuła dziewczyna siedząca naprzeciwko mnie. Była bardzo ładna. Miała brązowe oczy i brązowe włosy. Ubrana była w czerwoną bluzę z kapturem. Cały czas niecierpliwe spoglądała to na drzwi wejściowe to na swój telefon. Widać było, że na kogoś czeka ale ten ktoś się spóźnia. Od razu przypomniałam sobie o Liamie. Gdzie on jest.? Czy on w ogóle tu przyjedzie.? Dlaczego tutaj jestem.. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie głośny dźwięk kołatki. Pulchna kobieta klnąc pod nosem poszła otworzyć drzwi. W tej samej chwili dziewczyna siedząca naprzeciwko mnie wstała od stołu i dosłownie pobiegła do drzwi. Odwróciłam sie w stronę wejścia i zobaczyłam Liama.
Na jego widok odrazu sie uśmiechnęłam. Przy nim czułam sie bezpieczna. Nadal jednak nie dawało mi spokoju to dlaczego tu jestem. Liam usiadł obok mnie. Od razu zadałam mu pytanie, które nurtowało mnie od początku podróży.
-Oj mała-powiedział- nie denerwuj sie tak. Jesteś tu ze mną, jesteś bezpieczna nie masz sie o co martwić.- jak zwykle unikał odpowiedzi. Przewróciłam teatralnie oczami. Znów moją uwagę przykuła dziewczyna siedząca przede mną. Teraz siedziała z chłopakiem, który przyjechał z Liamem. Miał on  ciemne włosy i niebieskie oczy. Widać, że bardzo sie kochali. Widać to było po oczach. Wiem to bo kilka lat temu pewien chłopak też tak na mnie patrzył. Jednak nie dane nam było żyć długo i szczęśliwie. Może to i lepiej.
-To jest Louis i Eleanor- szepnął mi na ucho widząc jak przyglądam sie parze.- Są  już razem jakieś 3 lata. Po między mną a Lou siedzi Zayn..umm.. ale jego już zdążyłaś poznać. Na wprost Zayna siedzi Harry.-przeniosłam swój wzrok na chłopaka o zielonych oczach. Nadal flirtował z tą blondynką. - Ta dziewczyna z którą rozmawia to Kate. Obok niej siedzi...
- Monica wiem- przerwałam mu i sie uśmiechnęłam.- Przedstawiła mi się wcześniej.- znów posłałam mu uśmiech.
- A ta pulchna kobieta to Maria. Jest naprawdę w porządku. Może trochę nadgorliwa, ale zawsze Ci pomoże.- uśmiechnął sie do mnie. Czy on musi sie tak bosko uśmiechać. Zawsze jak to robi miękną mi kolana. Dawno się już tak nie czułam. Ostatni raz gdy Matt.. NIE NIE NIE. Nie moge grzebać w przeszłości. Było minęło. Teraz musze sie skupić na tym jak sie wydostać z tego domu. Tylko problem sie taki, ze nie wiem czy chce sie stąd wydostać. Prawda jest taka, że nie chce. A dlaczego. Własnie dlatego, że boje sie, ze stracę to poczucie bezpieczeństwa i bliskości, które daje mi nie kto inny tylko Liam. Tak jest moim porywaczem, tak siedzę w jednym domy z Zaynem, tak nie mam pojęcia gdzie jest mój tata i czy w ogóle żyje, ale jest tu Liam, który w jakiś sposób zawrócił mi w głowie i nie moge przestać o nim myśleć. O tym jego uśmiechu, błysku w oku gdy tylko mnie widzi, o tym jak smakują jego usta, a muszę przyznać,że nikt nie całuje tak jak on. Przy nikim sie tak nie czuje i nie czułam. On daje mi to co jest mi potrzebne po stracie matki. Z moich myśli wyrwała mnie Maria, która podała obiad. Na pierwsze danie podała zupę o nie znanej mi nazwie. Na drugie danie  podała to. A na deser to. Wszytko wyglądało i smakowało naprawdę wyśmienicie. Po skończonym obiedzie ponownie zadałam Liamowi pytanie co ja tutaj robię. Odpowiedział mi tak samo. Szczerze mówiąc to lubie jak do mnie mówi "Mała". To w sumie słodkie. Matt zawsze mówił... Boże jaki Matt.. taka osoba nie istnieje w moim życiu i nie istniała.! Zerkałam szybko na Zayna. Chłopak wstał od stołu i udał sie na korytarz. To była moja szansa na odpowiedź na moje pytania. Wstałam od stołu. Usłyszał jak Liam pyta gdzie ide. Odpowiedziałam, że do toalety. Nie mogłam przecież powiedzieć, że ide za Zaynem. Nigdy w życiu by mnie tam nie puścił a tak to mam cień szansy na uzyskanie odpowiedzi. Weszłam na korytarz. Nigdzie nie widziałam chłopaka. Zobaczyłam uchylone drzwi tarasu. Tak to moja szansa. Raz sie żyje. Wyszłam na balkon.  Chłopak siedział na ławce i odpalał papierosa. Wzięłam głęboki wdech i podeszłam do posągu stojącego za ławką i oparłam sie o niego.
Odchrząknęłam a Zayn sie odwrócił.
- O prosze kto tu zawitał. - powiedział z drwiącym uśmiechem.
- Chce wiedzieć po co mnie tu ściągnąłeś.- powiedziałam najpewniej jak potrafiłam. Nie mogłam pokazać, ze sie boje.
- To Liaś jeszcze Ci nie powiedział?- zapytał z rozbawieniem w głosie- Otóż kochanie- zaczął i dotknął mojego policzka.- Jesteś moją przepustką do twojego tatusia. Jak tylko dowiem sie gdzie on jest oddam Cie innemu gangowi, bo mi nie będziesz potrzebna.
- Ale Liam..- zaczęłam dukając. Handel ludźmi.. w co ja sie wpakowałam
- Liam słońce Ci nie będzie mógł pomóc. - łzy zaczęły napływać mi do oczu- Zrozum skarbie, jesteś moją waluta. Teraz nikt Ci nie pomoże, ani tatuś, anie Liaś, Nikt kochanie nikt. Nikogo nie masz. Jesteś skazana na moją łaskę.
- Na jaką laskę, nie możesz mną handlować. - krzyknęłam
- Nie mogę?- spojrzał na mnie z gniewem. - A założymy sie skarbie.
- JESTEŚ POPIEPRZONY. - znów krzyknęłam. I to był mój błąd. Zayn złapał mnie za szyje i przycisnął do posągu. Natarł na mnie całym swoim ciałem. Jego uścisk był na tyle mocny, że zaczęło brakować mi powietrza.
- Mogę zrobić z Tobą co tylko zechcę, mogę Cie nawet tu zerżnąć i nikt Ci nie pomoże, nawet twój pieprzony kochaś bo on robi to co ja mu karze. Rozumiesz? PYTAM SIĘ CZY ROZUMIESZ .!?- pokiwałam głową na znak, że rozumiem, a łzy zaczęły spływać mi po policzkach.

____________________________
I jest 5 .! Nie ma to jak dodawać go o 1 w nocy :D
Przepraszam, że tak długo ale byłam na wakacjach i brak dostępu do komputera, tylko telefon, a tam nie widzę wszystkich błędów. Ale nareszcie jestem i dodaje 5. ;D
Rozdział nie jest powalający, ale ważne, że jest. Teraz rozdziały będą dodawane regularnie.
Dziękuję za komentarze i wyświetlenia. To naprawdę mnie motywuje <3

Zapraszam na bloga bardzo bliskiej mi osoby. Mam nadzieje, że Wam sie również spodoba.  http://close-as-strangers-fanfic.blogspot.com/

Jak zauważyliście jest nowy wygląd bloga :D Mam nadzieje, że też Wam sie spodoba, bo wszytko co robie to robię dla Was :*  Zaktualizowałam także kilka postaci. ;) Inne postacie będą dodawane wraz z nowymi rozdziałami. :)

Pozdrawiam Was gorąco i Kocham/ Mrs. Payne <3